Jest czwarta rano a ja jeszcze nie zmrużyłam oka. Cały czas myślałam o dzisiejszym a raczej wczorajszym dniu. Nie wiem, co mam zrobić żeby mnie polubił i nie wiem, czemu mi tak zależy przecież on jest mordercą a ojciec by nas zabił no i jeszcze ta cała Cher. Już sama nie wiem, co jest większym problemem... Cher czy ojciec, bo to, że Nathan jest tym, kim jest to wcale mnie nie obchodzi, bo to nie jest on. Jednak chyba ojciec, bo Cher chyba nie obchodzi jej własny chłopak. Z tego, co wczoraj widziałam to na pewno on ją nie obchodzi.
Nagle zachciało mi się pić, więc wstałam i ubrałam się, bo wiedziałam, że dzisiaj nie zasnę. Po cichu zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni. Wyciągnełam szklankę i nalałam sobie soku z lodówki. Postanowiłam trochę zostać na dole i ponownie o wszystkim pmyśleć. Usiadłam na blacie i zaczęłam myśleć jak zerwać z Justinem żeby nie narazić siebie na niebezpieczeństwo. Może poproszę naszego tutejszego gbura? Ale, po co miałby mi pomagać skoro mnie nienawidzi... z obowiązku? Jednak to jest jeszcze gorszy pomysł, bo nie chcę narażać go na żadne niebezpieczeństwo. Kiedy tak rozmyślałam do pomieszczenia wpadł uśmiechnięty Sykes, ale jego mina od razu się zmieniła, kiedy tylko mnie zobaczył.
- Co ty tu robisz?- Powiedział to chyba najzimniej jak tylko potrafił.
Nagle zachciało mi się pić, więc wstałam i ubrałam się, bo wiedziałam, że dzisiaj nie zasnę. Po cichu zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni. Wyciągnełam szklankę i nalałam sobie soku z lodówki. Postanowiłam trochę zostać na dole i ponownie o wszystkim pmyśleć. Usiadłam na blacie i zaczęłam myśleć jak zerwać z Justinem żeby nie narazić siebie na niebezpieczeństwo. Może poproszę naszego tutejszego gbura? Ale, po co miałby mi pomagać skoro mnie nienawidzi... z obowiązku? Jednak to jest jeszcze gorszy pomysł, bo nie chcę narażać go na żadne niebezpieczeństwo. Kiedy tak rozmyślałam do pomieszczenia wpadł uśmiechnięty Sykes, ale jego mina od razu się zmieniła, kiedy tylko mnie zobaczył.
- Co ty tu robisz?- Powiedział to chyba najzimniej jak tylko potrafił.
- Zachciało mi się pić, więc zeszłam na dół, a ty, co tu robisz?- Wtedy do pokoju wpadła Selena z Jayem i Maxem.
- Cześć Tess, widzę, że jedziesz z nami.- Odezwał sie mój kuzyn.
- Nigdzie nie jedzie, nie chcę jej pilnować, kiedy jestem w pracy.- Oburzył się gbur.
- Nie miałam zamiaru nigdzie jechać, ale widzę jak Nathan się cieszy to pojadę.- A będę jak ten wrzut na tyłku.- Poza tym mnie nie trzeba pilnować.-
- To chodź, w końcu należysz teraz do nas. Kto wie, może za kilka tygodni będziesz robiła to samo, co my.- Selena złapała mnie za ramię i pocągneła mnie w stronę wyjścia. Przed wejściem czekaliśmy aż Nathan podjedzie swoim samochodem. Kiedy już to zrobił Max usiadł z przodu a ja z Sel i Jayem na tyle. Przez całą drogę do... w zasadzie to nawet nie wiem gdzie my jedziemy, ale jestem pewna, że nie jaet to kino ani zakupy, więc przez całą drogę gdziekolwiek jedziemy nikt się nie odezwał. W końcu Sykes wjechał w jakąć ciemną uliczkę i stanął z cztery metry przed jakimś innym samochodem, który był otoczony piątką mężczyzn. Max z Jayem wyszli z samochodu i poszli coś wyciągnąć z bagażnika a w tym czasie Nathan odwrócił się w naszą strone.
- Sel zostań tu z nią, bo ona ściąga samo nie szczęście.- Zabolało Sykes.
- No przestań! Kiedyś będzie musiała sie nauczyć.-
- Zostań tu z nią i nie pozwalaj wyjść.- Chłopak wyszedł z samochodu i dołączył do chłopaków. We trzech skierowali się w stronę tamtej piątki i zaczeli o czymś rozmawiać.
- No to mamy trochę czasu żeby się poznać.- Na serio? Ktoś taki jak Selena chcę mnie bardziej poznać?
- A co byś chciała wiedzieć?-
- Wszystko. Może na początek, co czujesz do naszego gbura?- Odwróciłam się w jej stronę z przerażeniem w oczach.- Spokojnie nic nikomu nie powiem... sama przez to przechodziłam, kiedy tu trafiłam. Ciężko było się odkochać, ale jakoś dałam radę.
- I nikt nie zauważył?-
- Przestań. To są faceci, oni są ślepi, jeżeli chodzi o takie rzeczy.- Zaśmiała się.
- A ja jednak myślę, że ty nadal coś do niego czujesz, ale sama przed sobą nie chcesz się do tego przyznać, bo tak jest ci łatwiej.- Dziewczyna spuściła głowę, więc zgadłam.- Ale nawet, jeśli coś do niego czuję to, co z tego? Mój ojciec powiedział jasno i wyraźnie, że nie ma żadnych związków w naszej rodzinie. Po drugie Nathan mnie nienawidzi no i jeszcze dochodzi Cher.- Usłyszłam jak Sel się zaśmiała.
- O Cher wcale się nie przejmuj, oni są razem wyłącznie dla interesów. Szef, kogoś potrzbował a to, że Nathan chce za wszelką cenę być jego ulubieńcem to się zgodził. A to, że Nathan cię nienawidzi to myślę, że on się tylko broni.-
- Broni, przed czym?-
- Przed uczuciem do ciebie.-
- Teraz to przesadziłaś.- Zaśmiałam się.- To niby, czemu mnie tak obraża i nawet dzisiaj.-
- On się boi o ciebie i dlatego kazał ci tu zostać. Wiesz, jaki jest jego problem? On nie wie, co to miłość i strasznie sie boi tego uczucia. A teraz chodź zobaczymy, co u nich słychać, bo coś strasznie długo im to zajmuje.- Selena chwyciła za klamkę, ale ją zatrzymałam.
- Ale Nath kazał nam tu zostać.-
- Ale Nath nie jest moim szefem- Otworzyła drzwi i wyszła, więc poszłam w jej ślady.
Usłyszałyśmy trochę kłótni pomiędzy dwoma gangami.
- Nie na tyle się umawialiśmy!- Krzyknął rozwścieczony Max.
- Słuchaj wszystko teraz idzie w górę a przede wszystkim narkotyki. Wiem, że wam zależy na dostarczeniu
tego towaru na czas, więc bierzcie.- Powiedział nie znajomy mi facet.
- Nie mamy tyle przy sobie.- Odezwał się Jay. Wtedy nieznajomy zauważył mnie i Sel.
- Ale widzę, że macie tu dziewczyny, więc może inaczej mi zapłacicie.- Nasi chłopcy spojrzeli się w naszą stronę i już mogłam zobaczyć wściekłość w oczach Natha. Nie znajomy podszedł do nas i złapał Selene za podbródek.
- Witaj Sel, co powiesz na małe, co nie, co na tylnym siedzeniu?- Selena zabrała jego rękę i zaśmiała się.
- Jack ile razy mam ci powtarzać, że mam zasadę, że nie sypiam z klientami?-
-Ale dziesiaj nie jestem waszym klientem.- Później spojrzał się na mnie.- Widzę, że mamy tu nową koleżankę.- Zrobił krok w moją stronę a ja zrobiłam dwa do tyłu. Jack jak już mi wiadomo złapał mnie za posbródek w ten sam sposób, co Sel. Usłyszeliśmy, że ktoś od zapezpiecza broń.
- Nie. Dotykaj, Jej.- Spojrzałam zza ramienia Jacka i zobaczyłam Nathana celującego w mężczyznę przede mną.
- Myślisz, że będę się słuchał takiego gówniarza jak ty?- Jack klepnął mnie w tyłek, ale zaraz usłyszeliśmy głośny strzał i mężczyzna przede mną opadł na ziemię. Byłam w szoku, że on mógł coś takiego zrobić bez żadnego namysłu. Zaraz usłyszałam następny strzał i następny. Rozpoczęło się piekło, każdy wyciągnął broń i zaczął strzelać. Cała nasza piątka pobiegła do samochodu. Kiedy Nathan miał już do niego wsiadać usłyszeliśmy jeszcze jeden strzał i Nathan opadł na podłogę.