- Niby skąd
możesz to wiedzieć?- Selena spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- Znam tylko
jedną osobę, która nazywa Nathana lalusiem.-
- Tess wyduś to z
siebie! Ten ktoś wie gdzie jesteśmy!- Jay zaczął się denerwować. Zawsze myślałam,
że jest opanowanym człowiekiem, ale widocznie się pomyliłam. Teraz, kiedy nie
ma tu z nami naszego największego gbura to dopiero teraz zwróciłam na to uwagę.
Ale i tak jego nerwy to nic porównującego z nerwami Nathana.
- Spokojnie Jay.
Już mówię. To mój były chłopak Justin.- Powiedziałam najspokojniej jak tylko umiałam,
ale w środku cała się trzęsłam. Skąd taki Justin wiedział, że tu jestem? I co
on w ogóle ode mnie chce? Myślałam, że Nathan wyraził się jasno; ma się do mnie
nie zbliżać.
- Justin? Ten
Justin? Justin, który ze strachu zwiał przed Nathanem?- Skinęłam głową, jako
potwierdzenie. Widzę, że Nathan podzielił się wiadomościami, co tak naprawdę
się stało, że zamieszkałam razem z nimi.
- W takim razie
Tess zostaje tutaj razem z tobą.- Jay zwrócił się do Seleny. - A ja idę go
szukać.- Chłopak chwycił za broń i miał już wychodzić, ale go zatrzymałam.
- Będziesz go
szukał w lesie i to jeszcze w nocy? Już całkiem straciłeś rozum?-
- Przecież to
tylko Justin.- Zauważył.
- Tak. Justin,
który jakimś cudem mnie tu znalazł. Chłopak, który nic nie ma wspólnego z
mafią. Najwyraźniej wiedział, że jestem tu z Nathanem.- Wskazałam na karteczkę,
którą nadal ściskałam w dłoni. - Więc na pewno nie przyjechał tu bez żadnych
przygotowań. Nie wiemy, co on planuje.-
- Może załapał
się do jakiegoś gangu, który mu pomógł cię znaleźć, ale to ja mam tu
doświadczenie.- Zażartował, ale w tej chwili nie było to śmieszne.
- Jay!- Krzyknęłam,
aby w końcu przestał się kozaczyć.
- Dobra już
dobra. Nigdzie nie idę. Nathanowi pozwoliłabyś pójść.- Schował broń za paskiem
i zaczął narzekać pod nosem.
- Też bym mu na
to nie pozwoliła.-
- Ale on by i tak
nie posłuchał.- Selena dokończyła za mnie zdanie.
- Czyli co? Teraz
wyjdzie, że jestem jakimś pantoflarzem, tak?- Ponownie zaczął narzekać.
- Nie. Teraz
wyjdzie na to, że ty masz mózg a Sykes niestety nie.- Zażartowałam żeby
rozluźnić atmosferę, co zadziałało.
- Dobra idziemy spać,
bo jutro czeka nas dużo pracy.- Zauważyła Selena. - Musimy przynieść cały
sprzęt i zacząć szukać twojego brata. Z rana jeszcze przeszukamy okolicę, aby
upewnić się, że nigdzie tu nie ma Justina.-
- Z rana będzie
już bezpieczniej, więc mogę się na to zgodzić.- Wiedziałam, że i tak ich nie powstrzymam,
więc mogłam się na to zgodzić. Lepiej żeby kręcili się po tym lesie w dzień niż
w środku nocy.
- Wszystko
ustalone, więc dziewczyny do łóżek.- Jay klasnął w dłonie.- Sel śpisz w pokoju
z Tess aby mieć na nią oko a ja śpię tu na dole.- Dziewczyna przytaknęła, że
się zgadza.
- Dobrze, ale
obiecaj, że będziesz tu spał i nie opuścisz tego domu.- Musiałam się upewnić,
że nie zrobi niczego głupiego.
- Obiecuję.- Jay
uśmiechnął się a ja odpowiedziałam mu tym samym.
Razem z Seleną
poszłyśmy do mojej tym czasowej sypialni.
- Ładnie tu.
Ogólnie cały domek jest ładny.- Selena rozglądała się po pokoiku, podczas kiedy
ja szperałam w szafie w poszukiwaniu jakichś ciuchów do spania dla Sel. Jej
walizka została w samochodzie tak jak reszta rzeczy. - Dlaczego Nathan ukrywał
to miejsce przez tyle czasu?- Zadała pytanie nie oczekując na odpowiedź, ale
bez żadnego namysłu powiedziałam to, co wiedziałam.
- Nathan mówił,
że ostatnio ktoś tu był jak mały i od tamtej pory unikał tego miejsca, ale już
nie chciał powiedzieć, dlaczego.- Odwróciłam się w stronę dziewczyny, aby podać
jej ciuchy, które znalazłam. Dziewczyna patrzyła na mnie z otwartymi ustami.
-Co?- Zapytałam nie rozumiejąc jej reakcji.
- Skąd to wiesz? Powiedziałaś,
że odkąd tu przyjechaliście to skakaliście sobie do gardeł, więc skąd te
informacje?- Dziewczyna odebrała ode mnie ciuchy, ale nadal nie spuszczała ze
mnie wzroku.
- No mieliśmy
miły moment czy dwa... Może trochę więcej, ale każda nasza rozmowa kończyła się
kłótnią.- Wytłumaczyłam jej i usiadłam na łóżku. Zanim przykryłam się ciepłą
kołdrą ściągnęłam bluzę, którą miałam na sobie (pod spodem miałam pidżamę z
poprzedniego dnia, bo nie miałam okazji jeszcze się przebrać). Byłam już tak zmęczona,
że nawet nie chciało mi się ukrywać siniaków przed brunetką. Miałam nadzieję,
że obejdzie się bez pytań, ale niestety się nie udało.
- Co to jest.-
Usiadła na łóżko i chwyciła mnie za ramię, aby lepiej się przyjrzeć.
- Co? To? To
tylko mała pamiątka od Justina.- Powiedziałam bez żadnych emocji.
- Pobił cię?-
Kolejne pytanie padło z ust dziewczyny.
- I to nie raz,
ale to już przeszłość.- Wyrwałam rękę z jego dłoni ułożyłam głowę na wygodnej
poduszce i odwróciłam się do niej plecami.
- Nathan o tym
wie?- Nie odpowiedziałam jej na to pytanie, więc pewnie uznała to, jako tak i
kontynuowała ze swoim przesłuchaniem. - I co on na to?-
Podniosłam się
gwałtownie i odwróciłam się w jej stronę.
- Jezu! Co on na
to, co on na to. A on na to, że nie pozwoli Justinowi mnie już nigdy więcej
skrzywdzić. A proszę bardzo, Justin się gdzieś tu kręci a jego tu nie ma.- Zaczęłam
wymachiwać rękoma i podniosłam głos.
- Nathan dotrzyma
obietnicy! Jest, jaki jest, ale obietnicy zawsze dotrzymuje!- Tak samo jak ja
dziewczyna podniosła głos.
- W takim razie,
dlaczego pozwolił mi uciec z domu? Dlaczego mnie zostawił tu całkowicie samom?
I gdzie on niby teraz jest?- Zaczęłam wyliczać, ale byłam pewna, że jest tego o
wiele więcej.
- Dobrze może nie
jest najlepszym opiekunem, ale ochroni cię nawet, jeśli będzie to znaczyło, że
musi skoczyć za tobą w ogień.- Brunetka nadal go broniła.
- Wiesz, co?
Skoro chce mnie chronić to niech zniknie z mojego życia. Tylko on jest w tej
chwili zagrożeniem, przed którym trzeba mnie chronić.- Po wypowiedzeniu tych
słów poczułam jakby ukłucie w serce i zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno
miałam to na myśli czy będę żałowała tych słów. - Może to i lepiej, że go tu
nie ma. Nie chce już nigdy więcej go widzieć. Jak tylko znajdziemy moje brata
to się stąd wynoszę nawet, jeśli to będzie znaczyło, że będą mnie szukać a jak
mnie znajdą to mnie zabiją.- Ostatnie kilka zdań powiedziałam prawie szeptem.
- Rozumiem, że
jesteś na niego wściekła, ale już nie raz cię uratował, więc nie pozwolę ci o
nim mówić jak o jakimś potworze! Znam go od kilku lat i mówię ci, takiego
jeszcze go nie widziałam. W końcu wiem, że mu zależy i że ma serce!- Selena
wstała i już miała wyjść, aby się przebrać, ale w ostatniej chwili się zatrzymała
i ponownie spojrzała na mnie. - I wiesz, co ci jeszcze powiem? Możesz mówić te
wszystkie rzeczy, ale mnie nie oszukasz. Wypierasz się. Uważasz, że łatwiej
jest go nienawidzić niż darzyć go uczuciem, którego nie wiesz czy on
odwzajemni. I zgadnij, co... Oboje jesteście siebie warci.- Selena wyszła z pokoju,
aby odświeżyć się w łazience, zostawiając mnie samom z milionem myśli na
sekundę. Myślałam nie tylko nad jej słowami, ale także i moimi. Czy naprawdę wolałabym,
aby już nigdy więcej nie pokazywał się mi na oczy? Chłopaka, który tak jak
Selena mówiła, już nie raz uratował mi dupę? Chłopaka, którego tak bardzo
broniłam jeszcze kilka dni temu? Chłopaka, do którego myślałam, że cos czuję? Chłopaka,
w którym jako jedyna wdziałam dobro od samego początku? Czy naprawdę nie chcę
zobaczyć jego zielononiebieskich oczu, jego zwalającego z nóg uśmiechu, który
tak rzadko pojawia się na jego ustach, jego idealnie układających się włosów?
Czy naprawdę byłam gotowa to wszystko zostawić tylko, dlatego że miałam gorszy
dzień?
Zadawałam sobie
tyle pytań a na żadne nie miałam odpowiedzi. Mając tyle pytań w głowie nawet
nie wiem, kiedy zasnęłam.