wtorek, 16 lutego 2016

27. Pierwsze spotkanie

Od już dłuższego czasu próbuje wytłumaczyć Selenie i Jayowi to, czego się dowiedziałam, ale tak naprawdę to nie miałam, czego tłumaczyć, bo ja sama nie wiele wiedziałam. Żaden z nas nie mógł się obudzić z szoku może, dlatego było nam to wszytko trudno zrozumieć; nie dopuszczaliśmy do siebie tej myśli.
 Odkąd Nathan wyszedł z domu z oddali słyszeliśmy odgłosy strzałów. Na początku przestraszyliśmy się, ale szybko się zorientowaliśmy, że to Nathan uspokaja nerwy w swój sposób. Myśleliśmy, że gdzieś pojechał, więc to nas tak wystraszyło, ale okazało się, że Nathana samochód zabrał Max a kluczyki od samochodu Jaya są w kuchni.
 Po usłyszeniu kolejnego strzału dostałam jakby olśnienia.
- O mój Boże!- Zakryłam twarz dłońmi i tym też zwróciłam na siebie uwagę pozostałej dwójki. - To znaczy, że mój ojciec zabił ojca Nathana.- Selena i Jay spojrzeli na siebie nie dowierzając.
- O czym ty mówisz?- Dopytywała się Sel.
- O tym, że nie byłam z wami do końca szczera. To Borys zabił Mika za to, że przespał się z moją matką.- Było mi wstyd, kiedy to mówiłam, ale nie wiedziałam czy było mi wstyd za to, co zrobił Borys czy za to, że trzymałam to w tajemnicy.
- Nathan nie może się o tym dowiedzieć.- Odezwał się Jay i zgadzałam się z nim w stu procentach. - Najpierw dostaje kosza od dziewczyny, którą kocha...- Przerwał, bo zauważył moje mordercze spojrzenie. - Dziewczyny do której coś czuje...- Poprawił się. - ... Która okazuje się jego siostrą. A kiedy się dowie, że facet, który traktował go jak własnego syna zabił jego biologicznego ojca to się załamie.-
- Załamie to mało powiedziane.- Dodała Selena prawie szeptem.
- Właśnie, dlatego nie może się o niczym dowiedzieć. To będzie dla niego mniejszy ból, jeśli pozostaniemy przy wersji "dostał kosza".- Spojrzałam się ich dwójkę i z ich wyrazów twarzy, które mówiły same za siebie; "Ty chyba żartujesz? Jak to może być mniejszy ból?" Nie czekając aż coś powiedzą zaczęłam tłumaczyć jak ta sytuacja wyglądała z mojego punktu widzenia.
- Boli mniej, kiedy kogoś nienawidzisz, niż kiedy kogoś kochasz a nie możesz z nim być. Uwierzcie mi wiem, co mówię.- Czasami chciałam być taka jak Nathan; umieć kogoś znienawidzić w ciągu kilku sekund. Wszytko było by o wiele prostsze.
- Tylko jak ja mogłam tego wcześniej nie zauważyć?- Zmieniłam temat.
- Skąd mogłaś wiedzieć?- Selena usiadła koło mnie na sofie i położyła rękę na moim ramieniu. Słyszałam współczucie w jej głosie, przez co czułam się strasznie. Nie chciałam, aby wszyscy mnie traktowali jak dziecko.
- Nie wiem, ale dlaczego nie mogłam się domyślić wcześniej. Przynajmniej przed tym, co wydarzyło się wczoraj.- Po przypomnieniu sobie wczorajszego dani ponownie poczułam się jakbym dostała w twarz. - O mój Boże. Całowałam się z własnym batem.- Tak samo jak wcześniej schowałam twarz w dłonie.
- Całowałaś się z Nathanem?!- Zapytał zaskoczony Jay.
 Ten jak zwykle zadaje nie odpowiednie pytania w nie odpowiednim czasie.
- Czy to naprawdę jest teraz tak ważne?- Warknęłam z bezsilności.
- Tess uspokój się.- Selena objęła mnie ramieniem. - Nawet jeszcze nie wiadomo czy w ogóle jesteście rodzeństwem.
- Ale przecież wszytko się zgadza.- Odezwał się szeptem Jay a Selena spojrzała się na niego morderczym spojrzeniem, więc zamilkł.
- Może to tylko zbieg okoliczności?- Kontynuowała pocieszanie mnie. - Może ty uważasz, że wiara nic nie pomoże, ale ja wieże, że to wszytko to jakaś pomyłka.- Przypomniała naszą wcześniejszą rozmowę. No, ale miała rację; znaleźliśmy mojego brata.
- Mam nadzieję, bo inaczej chyba zwariuję.- Położyłam głowę na jej ramieniu i na chwilę zamknęłam oczy.
 Była to dosłownie chwila, bo drzwi otworzyły się z wielkim hukiem. Cała nasza trójka wstała na widok Nathana, ale wszyscy bali się odezwać.
- Nathan?- Jako pierwsza odezwała się Selena.
- Skończyły mi się kulę.- Powiedział krótko i zaczął grzebać po szufladach.
- Stary, nie powinieneś używać broni w takim stanie.- Jay zrobił kilka kroków w jego stronę, ale zatrzymując się w bezpiecznej odległości.
- W jakim stanie? Nic mi nie jest.- Nathan trzasnął szufladą po tym jak nie znalazł tego, czego szukał i zaczął grzebać w szafce obok.
 Nikt nie wiedział, co powiedzieć aż w końcu zdobyłam się na odwagę i podeszłam do Nathana o wiele bliżej niż zrobił to Jay.
- Nathan musisz zrozumieć.- Zaczęłam delikatnym głosem, ale brunet mi przerwał i odwrócił się w moja stronę.
- Ale ja rozumiem... Rozumiem, dlaczego nigdy wcześnie nikogo do siebie tak blisko nie dopuszczałem. Na tym świecie nie można nikomu ufać oprócz samemu sobie.- Chłopak powrócił do swojej poprzedniej czynności.
- Mi możesz ufać bezgranicznie.- Przypomniałam mu.
- Może to błąd?- Nie wiedziałam, co ma przez to na myśli, ale się nie odezwałam. - Ja też ci ufałem.- Powiedział ciszej zanim trzasną drzwiczkami od szafki. W ręce miał nowe pudełko z kulami, więc znalazł to, czego szukał.
 Sykes wyminął mnie nawet na mnie nie spoglądając i kierował się w stronę drzwi.
- Jak tylko Max wróci z moim cholernym samochodem to wracam do Londynu a wy róbcie sobie, co chcecie.- Powiedział przed wyjściem. Nikt go nawet nie próbował zatrzymywać, bo wiedzieliśmy, że to tylko pogorszy sprawę.
 Bolało mnie to, że zniszczyłam jego zaufanie do mnie i że ponownie stał się starym sobą; zimnym, obojętnym, nienawidzących wszystkich sobą.

Po raz setny zmieniam pozycję z prawego boku na lewy. Selena śpi już od dobrych dwóch godzin po mojej prawej strony.
 Nie mogę przestać myśleć o dzisiejszym dniu. Nie wiem nawet czy Nathan już wrócił, co mnie martwi. Po tym jak wyszedł usłyszeliśmy tylko dwa czy trzy strzały i wszytko ucichło. Czekaliśmy na niego aż wróci, ale w końcu postanowiliśmy iść położyć się spać.
 W końcu uznałam, że to bez sensu, więc pomału podniosłam się z łóżka, aby nie obudzić brunetki. Zarzuciłam na siebie pierwszą lepszą bluzę i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi od sypialni. Miałam zamiar iść do kuchni po szklankę soku, ale kiedy zbliżałam się do schodów usłyszałam jakiś hałas z końca korytarza.
 Stanęłam w bezruchu i nasłuchiwałam. Usłyszałam ponowny hałas. Odwróciłam się i zobaczyłam, że drzwi od pokoju z pianinem, w którym się chowałam przed Justinem są otwarte. Na początku się przestraszyłam i chciałam obudzić Jaya, ale postanowiłam sama to sprawdzić. Może w końcu udowodnię im wszystkim, że potrafię się zająć sama sobą.
 Powolnym krokiem podeszłam do uchylonych drzwi i po cichu weszłam po schodach. Serce biło mi jak oszalałe a oddech przyśpieszył, ale nie mogłam się teraz wycofać.
 Kiedy znalazłam się na samej górze nie zauważyłam nic specjalnego, więc miałam wracać na dół, ale kiedy się odwróciłam w ciemnym koncie zauważyłam jakąś siedzącą postać.
- Nathan?- Rozpoznałam chłopaka, kiedy podeszłam bliżej. - Co ty tu robisz?- Zadałam mu pytanie, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. Przyjrzałam mu się bardziej. - Ty jesteś pijany.-
- Wcale, że nie.- Zaprzeczył, ale koło niego zauważyłam dwie puste butelki po alkoholu a w ręce trzymał kolejną. - No dobra, może trochę, ale co ci do tego? W ogóle, co ty tu robisz?- Zadał mi to samo pytanie, co ja jemu.
- Usłyszałam hałas, więc przyszłam to sprawdzić.- Odpowiedziałam mu godnie z prawdą.
- No to sprawdziłaś, więc możesz już spadać.- Chłopak wziął wielkiego łyka napoju, który trzymał w ręce.
- Dlaczego taki jesteś?- Zapytałam ściszonym głosem.
- Zrobiłaś ze mnie idiotę.- Powiedział z uśmieszkiem na twarzy patrząc mi się w oczy.
- To nie prawda. Ja naprawdę chciałam... Nadal chcę z tobą być, ale nie mogę.- Ukucnęłam przed nim.
 Nathan zadał pytanie, dlaczego ale pokiwałam głową, aby dać mu do zrozumienia, że nie mogę mu powiedzieć.
- Myślałem, że mi ufasz.- Spojrzał na mnie smutnym wzorkiem, co rozerwało mi serce na milion kawałeczków, jeśli to było jeszcze możliwe.
 Brunet wziął kolejnego łyka z butelki. Chciałam mu ją zabrać, zagadując go.
- Ufam, ale boję się, że będziesz bardziej cierpiał niż teraz.- Wyciągnęłam rękę w stronę butelki, ale Nathan był szybszy i odsunął ją do tyłu. 
 Chłopak zaśmiał się i nagle podniósł głos, na co aż podskoczyłam.
- To da się cierpieć jeszcze bardziej?! Czuję się jakby ktoś mi wyrwał serce z piersi! Nigdy wcześniej się tak nie czułem i nie wiem jak mam się pozbyć tego uczucia! Namieszałaś mi w głowię odkąd tylko pojawiłaś się w moim życiu!- Do tego momentu już zaczął krzyczeć. Dziwiłam się, że jeszcze nikt tu nie przybiegł sprawdzić, co się dzieje.
 Nie spodziewanie Nathan wyciągnął broń i wycelował ją w moją głowę. Przestraszyłam się, ale zamknęłam oczy i zaczęłam uspokajać oddech. Po ponownym otworzeniu ich byłam już spokojna. Wiedziałam, że Nathan nic mi nie zrobi. Wiedziałam, że to tylko przez emocje... No i alkohol.
- Tak bardzo chciałem cię nienawidzić, ale nie potrafiłem... Nadal nie potrafię. Nie wiem, co to jest za cholerne uczucie, ale chce się go pozbyć. Odkąd się tu pojawiłaś zmieniłem się i nienawidzę tego. Co ty ze mną robisz?!- Ponownie krzyknął i przyłożył broń do mojej skroni.
 Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić do niego spokojnym głosem.
- Nathan proszę cię odłóż broń.-
- Co ty ze mną robisz?!- Ponowił pytanie i jeszcze bardziej przycisnął broń do mojej skroni.
- Nathan porozmawiajmy jak ludzie.- Nie poddawałam się i zachowywałam spokój, którego najwyraźniej się nie spodziewał, bo jeszcze bardziej się zdenerwował.
- Celuję ci bronią prosto w głowę. Dlaczego się nie boisz?!-
- Bo ci ufam i wiem, że nic mi złego nie zrobisz. Pamiętasz? Sam mi to powiedziałeś.- Nathan sięgnął pamięcią wstecz, co nie przyniosło mu żadnego kłopotu pomimo tego, że wlał w siebie tyle alkoholu.
- Dlaczego aż tak bardzo mi ufasz?- Brunet odłożył broń. Pomimo tego, że nie byłam zdenerwowana to i tak odetchnęłam z ulgą.
- Bo wiem, jaki naprawdę jesteś. Nie jesteś potworem. Umiesz kochać. Zależy ci na ludziach wokół siebie. Musisz się tylko przyznać sam przed sobą.-
 Moje słowa przeleciały mu nad głową i zaczął mówić jakby z moich ust nie wydały się żadne słowa.
- Odkąd cię tylko zobaczyłem wiedziałem, że jesteś inna. Po tym jak odprowadziłem cię do domu a ty mnie pocałowałaś byłem już tego pewien. Nigdy nie czułem się tak dobrze jak w tamtej chwili. Nie chciałem cię wykorzystać jak każdą inną. Chciałem tylko mieć cię blisko siebie do końca mojego życia i cię chronić.- Wyglądał jakby myślami był w zupełnie innym miejscu.
- O czym ty mówisz?- Nie przypominałam sobie żadnej nocy, żadnego odprowadzenia do domu, żadnego pocałunku... A to raczej bym pamiętała.
 Nathan spojrzał się na mnie i jakby ocknął się ze snu i przypomniał sobie gdzie tak naprawdę się znajduje.
- O naszym pierwszym spotkaniu. Byłaś zbyt pijana, aby to pamiętać, ale niestety ja pamiętam każdy szczegół tamtej nocy.- Mówił z wielkim spokojem i bólem. Zupełnie jakby te wspomnienia zabijało go od środka.
 Nadal nie wiedziałam, co stało się tamtej nocy, ale nagle poczułam się za to winna; za to, że nie pamiętam i za to, że nie cierpię tak samo jak on.
 - Po tamtej nocy nie mogłem przestać o tobie myśleć, co mnie przerażało. Nie chciałem się tak czuć już nigdy więcej i zapomnieć o tobie. Udałoby mi się to gdyby nie to, że okazałaś się córką Borysa. Kiedy cię zobaczyłem w tamtym pokoju bałem się, że wszytko powróci, więc moim pierwszym sposobem na obronę była nienawiść. Chciałem żebyś się mnie bała, żebyś trzymała się ode mnie z daleka, ale ty jesteś tak strasznie uparta. No i w końcu się stało... Wszystko powróciło. Ubzdurałem sobie, że przyjaźń mi wystarczy, ale się myliłem, szczególnie po tym jak wyznałaś mi swoje uczucia. Zakaz Borysa też miał mi wystarczyć. Zrobił dla mnie tak wiele, że nigdy nawet bym nie pomyślał żeby mu się przeciwstawić. Uczucie do ciebie jest silniejsze od tego wszystkiego. Jestem gotów poświęcić własne życie, aby z tobą być.- Słuchałam każdego słowa, które opuszczało jego usta i z każdym słowem robiło mi się ciężej na sercu. Z jednej strony wszytko nagle zaczęło mieć sens, ale w tym samym czasie nic nie miało sensu i nadal stoimy w tym samym miejscu. Chłopak, który myślałam, że mnie nienawidzi bez powodu od samego początku tak naprawdę darzył mnie uczuciem zanim jeszcze go poznałam. Nigdy nie chciałam go zranić a tak naprawdę to robiłam to od samego początku samą moją obecnością.
Nastąpiła cisza, ale tylko do czasu, kiedy Nathan nagle wyskoczył z pochopną propozycją. - Ucieknijmy gdzieś. Tylko ty i ja. Będziemy mogli być razem bez strachu o własne życie. Dla ciebie się zmienię... Obiecuję.- Jego słowa odebrały mi mowę i normalny tok myślenia.
- Nathan to nie, dlatego nie możemy być razem. Nie chcę też abyś się zmieniał... To w takim tobie się zakochałam.- Nie ważne jak bardzo jego propozycja była kusząca to i tak wiedziałam, że nie możemy tego zrobić. Nawet, jeśli nie byli byśmy rodzeństwem to i tak to nie miałoby prawa się udać; znaleźliby nas chodź by i po drugiej stronie świata a ja nie chcę uciekać do końca życia.
 Nathan byłby tego wart, mówiła moja podświadomość, ale nie mogłam jej słuchać. Nie teraz, kiedy muszę toczyć wojnę ze samą sobą i to umysł ma wygrać a nie serce.
- Nie rozumiem jak możesz mnie kochać a nie chcesz ze mną być.- Powiedział z wyrzutem.
 Nie mogłam na niego patrzeć, więc spuściłam głowę i chwilę po tym czułam jak łzy spływają mi po policzku.
 Gdybym tylko mogła mu powiedzieć prawdziwą przyczynę, dlaczego nie możemy być razem.
- W takim razie możesz coś dla mnie zrobić?- Spojrzałam się na niego nie pewnie. - Pocałuj mnie.-
 Otwarłam usta, ale żadne słowa się z nich nie wydostały. Byłam w szoku, że coś takiego przeszło mu przez myśl a co dopiero mnie o to poprosić.
 Chciałam zaprzeczyć, ale Nathan był szybszy. - Pocałuj mnie ten jeszcze jeden jedyny raz i zapomnimy o tym wszystkim.- Odsunął się od ściany, o którą cały czas się opierał i był o jedynie kilka centymetrów od mojej twarzy.
 Jego bliskość wcale nie pomagała w kontrolowaniu emocji.
- Nathan nie możemy...- Zaczęłam, ale Nathan mi przerwał.
- Proszę.- Patrzył się na mnie błagalnym spojrzeniem jakby była to sprawa życia i śmierci.
 Żadne słowa nie były w stanie opisać tego, co w tej chwili, co działo się w mojej głowie. Wszystkie myśli krążyły po mojej głowie, krzycząc jedno przez drugie; za i przeciw, co się stanie, jeśli to zrobię, co się stanie, kiedy tego nie zrobię.
 W pewnym momencie wszystko ucichło. Zupełnie jakby ktoś nacisnął wyłącznik. Słyszałam tylko cichy szept dochodzący z głębi serca. Gdyby moje myśli nadal by wrzeszczały jedno przez drugie i pewnie nie było by go nawet słychać. Szept był tak słaby a za równo tak wyraźny; zrób to.
 Pomału pochyliłam się w jego stronę. Mój oddech przyśpieszył a kiedy znajdowałam się wystarczająco blisko Nathana, poczułam, że jego też. Zatrzymałam się kilka milimetrów od jego twarzy i czekałam na jego ruch. Nie musiałam czekać długo aż brunet złączył nasze usta. Tym razem nie było czuć jego słodkich ust tylko smak alkoholu, który w siebie wlał. Nie przeszkadzało mi to. Były to nadal jego usta; miękkie, pasujące do moich jak brakujący kawałek układanki. Były to usta, których pragnęłam od poprzedniego pocałunki, jeśli nawet nie od samego początku. Chciałam je czuć na swoich już do końca życia.
 Nathan położył prawą rękę na moim policzku tak samo jak za pierwszym razem a drugą na mojej szyi przyciskając mnie do siebie żeby ta chwila trwała jak najdłużej.
Ja natomiast lewą rękę wplątałam w jego włosy a prawą położyłam na jego klatce piersiowej blisko jego serca, które biło jak opętane.
 W tym momencie liczyła się każda sekunda, bo wiedziałam, że ta chwila już nigdy więcej się nie powtórzy.

2 komentarze:

  1. Proszę postaraj się dodawać częściej rozdziały. A co do rozdziału super jak zawsze! Powiedz że to nie Nathan jest jej bratem... Niecierpliwie czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć bardzo podoba mi się twoje opowiadanie jesteś naprawdę zdolną dziewczyną i mam pytanie nie wiem jak to nazwać xD ponieważ ja ostanio chorowałam bardzo byłam 3 miesiące w szpitalu i potrzebóję kogoś do mojego bloga The Wanted Imaginy nie to że sobię nie radzę ale poprostu potrzebóję pomocy oprócz tego bloga mam 2 inne i przez ten szpital zawaliłam szkołę itp a między innymi spadła mi popularność na blogu i mam pytanie czy chciała byś prowadzić ze mną tego bloga na zasadzie raz ty piszesz raz ja jeżeli chciała byś mi pomóc to napisz do mnie bardzo mi się podobała strona którą prowadziłaś z drógą dziewczyną na blogu theonewanteddirection przepisałam aby z 3 imaginy przepraszam za to ale poprostu tak mi się spodobały jesteś z twoją koleżanką taka twórcza napisz co o tym myślisz czekam na odpowiedz pozdrawiam cię i tą twoją koleżankę ... :)

    OdpowiedzUsuń