Nie czekałyśmy
długo. Pięć minut później Jay wrócił z powrotem. W dłoni miał dwie małe torby.
Podszedł do nas, usiadł na kanapie i zaczął wszystko rozpakowywać.
- To wszystko?-
Zdziwiłam się, kiedy Jay wyciągnął jedynie dwa laptopy.
- A czego ty się
spodziewałaś. Pięciu tysięcy komputerów i innych maszyn, których nawet nie
znasz nazw?- Zapytał sarkastycznie. Nie odzywałam się, bo właśnie tak sobie to
wyobrażałam. Ale to nie była moja wina, że z ust Jaya i Nathana to właśnie tak
brzmiało. Tak jakby mieli tu zaraz zbudować własną centrale.
Obserwowałam jak Jay uruchamia swój sprzęt a
następnie włącza jakieś programy, o których wcześniej nie słyszałam. Wszystko to,
co robił wyglądało jakby nie sprawiało mu to żadnych kłopotów, jakby to było
dla niego tak proste jak zawiązanie buta. Dla mnie to wszystko wyglądało jak
jakaś czarna magia.
- Znasz się na
tym?- Miało to być stwierdzenie, ale z moich ust zabrzmiało to, jako pytanie. Oczywiście,
że się na tym zna. Jestem pewna, że mógłby to wszystko robić przez sen.
- Oczywiście, że
tak.- Odpowiadając nawet na mnie nie spojrzał tylko klikał po kolei klawisze.
- Jay właśnie
jest od tego w naszej paczce.- Dodała Selena, która w tym momencie bawiła się
swoim telefonem.
- Jak to?- Z
każdym dniem dowiaduję się czegoś nowego o tym całym ich gangu. To wszystko już
naprawdę zaczyna mnie przerastać. Są tu same zakazy i nakazy a teraz jeszcze mi
mówią, że każdy ma swoją rolę?
- Każda paczka ma
po iluś członków i przeważnie każdy jest, od czegoś innego.- Zaczął tłumaczyć Jay,
ale nadal nie spuszczał wzroku z monitora laptopa. - Ja jestem od różnych
sprzętów.- Wskazał na sprzęt przed sobą. - Szukasz najlepszego hakera w
mieście?- Spojrzał się na mnie podczas zadawania retorycznego pytania. - To już
nie szukaj, bo masz go przed sobą.- Szeroki uśmiech pojawił mu się na twarzy i
dwoma kciukami wskazał na swoją osobę, po czym powrócił do poprzedniego
zajęcia.
- Skromnością to
on nie grzeszy.- Brunetka mruknęła pod nosem, ale też się uśmiechała.
- Selena jest od
śledzenia.- Kontynuował loczek. - Jest bardzo ostrożna i łatwo wtapia się w
tłum.- Spojrzałam się na Sel która się ukłoniła jak po jakimś przedstawieniu,
na co się zaśmiałam. - Max jest od szukania informacji.-
- Zaraz, zaraz.-
Przerwałam mu. - A to czasami nie należy do ciebie panie hakerze?-
- Ja jestem tylko
do włamywania się do systemów lub innych pierdół. Może tego nie widać, ale łysy
jest bardzo bystry i cierpliwy.- Dla Jaya był to kolejny żart, ale nie
koniecznie. Z własnego doświadczenia wiem, że tak jest. Nie wiadomo przez jak
długi już czas próbuje się pozbyć Nathana. Gdyby nie był cierpliwy i bystry to
dawno by już go w coś wkopał, ale mogłoby to grozić jego zdemaskowaniem.
Długo siedzieliśmy w ciszy. Czekałam na ciąg
dalszy wyjaśnień, ale wyglądało na to, że Jay nie miał zamiaru kontynuować.
- A Nathan?-
Odezwałam się przypominając mu o tym, że jeszcze nie skończyliśmy. Jay głośno
wypuścił powietrze z ust i przymkną oczy. Tak jakby nie chciał o tym mówić.
- Nathan? On jest
od... No jak by to ładnie ująć.- Widziałam, że męczy się z dobranie
odpowiednich słów. Z jednej strony wiedziałam, co chce powiedzieć, ale z
drugiej nie chciałam do siebie dopuszczać tej myśli.
- Od brudnej
roboty?- Podpowiedziałam mu, na co on przytaknął lekko głową.
- Tak właśnie.-
Odpowiedział prawie szeptem.
- Dlaczego
właśnie on?- Musiałam zadawać własne pytania, bo ani Jay ani Selena nie chcieli
mi dać żadnych odpowiedzi z własnej woli.
- To nie jest tak,
że tylko on się tym zajmuje.- Selena wyręczyła Jaya z odpowiedzią. - Uwierz mi
każdy z nas ma kogoś na "sumieniu". On po prostu nie zastanawia się
nas niczym długo. Nigdy się nie zawahał pociągnąć za spust.-
"Oprócz wtedy,
kiedy go błagałam, aby nie zabijał Justina pod moim domem na samym początku
naszej znajomości"- pomyślałam. W sumie miało to sens po całym zdarzeniu z
Jackiem.
Jack jak już mi wiadomo spojrzał się na moją
osobę.
- Widzę, że macie nową koleżankę.- Zrobił krok w
moją stronę a ja zrobiłam dwa do tyły. Mężczyzna złapał mnie za podbródek w
taki sam sposób, co Sel. Po czym usłyszałam, że ktoś od zabezpiecza broń.
- Nie. Dotykaj. Jej.- Spojrzałam zza ramienia
Jacka i zobaczyłam Nathana celującego w mężczyznę przede mną.
- Myślisz, że będę się słuchał takiego gówniarza
jak ty?- Jak klepną mnie w tyłek, po czym zaraz usłyszałam głośny strzał i
mężczyzna przede mną opadł na ziemię.
W tedy byłam w
totalnym szoku, że Nathan zabił go bez żadnego namysłu. Nawet go za to nienawidziłam,
ale teraz? Teraz zaczynam to wszytko zbierać do kupy i pomału rozumieć.
Nie mogę go winić za to, że chce mnie
ochronić. Ani za to, że nie zastanawia się dwa razy, kiedy widzi
niebezpieczeństwo. Przeze mnie raz to zignorował i co z tego wyszło? Justin
powrócił i nie wiem w jakim celu, ale na pewno nie po to aby zakopać topór
wojenny.
Kolejne słowa dziewczyny przywróciły mnie z
zamyśleń.
- Czasami nawet
nie zdążymy mrugnąć a on już...-
- Dobra
rozumiem.- Przerwałam jej, bo nie mogłam już tego słuchać. Nathan nie jest
potworem tak jak inni go opisują czy tak jak myślałam wcześniej. Teraz już to
wiem. Znowu wierzę w to, że Nathan po prostu się w tym wszystkim zagubił i
potrzebuje pomocy. - Dlatego właśnie uważacie, że on ma większe szanse na
obronienie mnie? Bo nie zawaha się strzelić jak coś mi będzie grozić?- Ponowne
tak jak wcześniej chciałam stwierdzić fakty, ale wyszło to, jako kolejne
pytania. Selena przytaknęła tylko głową.
- Dla twojego
pocieszenia. On zaczyna się zmieniać. Na razie tego jeszcze nie widać, ale wiem,
że tak jest.- Na jej słowa uśmiechnęłam się. Tak, jest to pocieszające. Nie chcę,
aby Nathan czy chodź by nawet i Jay i Selena zostali w tym świecie. Dlatego jak
tylko się stąd wydostanę to spróbuję ich przekonać, aby zostali ze mną. Nawet,
jeśli by to oznaczało, że będą nas próbowali szukać.
- Dobra dostałem
się do bazy danych.- Jay klasną w ręce i uśmiech pojawił się na jego twarzy. -
To teraz powiedz mi wszystko, co wiesz o twoim bracie.-
- Nic o nim nie
wiem. Mieliśmy znaleźć mojego ojca i przez niego dowiedzieć się o moim bracie.-
Trochę się zdenerwowałam, ale tak naprawdę bez powodu. Czy ten chłopak w ogóle słyszy,
co się do niego mówi czy ma pamięć jak u złotej rybki?
- Przepraszam
jedno i to samo.- Podniósł ręce do góry w geście poddania się. - To teraz
powiedz mi wszystko, co wiesz o twoim ojcu.-
Ponowił prośbę i naciskał na ostatnie słowo.
Do ręki wzięłam kawałek papieru, na którym
miałam napisane wszystko o ojcu. Kartka była cała pogięta a przecież pisałam na
niej dziś rano i była w idealnym stanie. Pewnie z nerwów całą ją pogięłam i
nawet nie wiem, kiedy.
- To może
zaczniemy od podstaw.- Spojrzałam na listę, chociaż że znam wszystko na pamięć.
Lista w cale nie była długa, ale chciałam być pewna, że czegoś nie zapomnę
przekazać. - Miał na imię Mike, ale nazwiska nie znam.-
- Założę się, że
to wszystko, co o nim wiesz z podstaw. - Jay na mnie spojrzał a ja przytaknęłam
głową. Wiedziałam, że nie był z tego powodu zadowolony, ale próbował to ukryć. Wiedziałam,
że to utrudnia poszukiwania, ale nie była to moja wina. Mówię wszystko, co
wiem.
- Wiemy, że ma
syna a to raczej też należy do podstaw.- Dodała Sel, aby rozluźnić sytuację. -
O jego żonie nic nie wiadomo prawda?- Pytanie skierowała do mnie, na co
przytaknęłam.
Jay wpisywał wszystko, co mówimy w komputer.
- Wiemy też, że
musiał mieszkać w Londynie.- Dodał sam od siebie. - Dobra, co jeszcze?-
- Wiemy, że nie żyje,
ale nie znam daty śmierci.- Skłamałam, ale nie mogłam mu powiedzieć, że Borys
go zabił za to, że przespał się z moją matką. Wolę, aby to zostało między mną a
Borysem. Łatwiej jest powiedzieć, że nie żyję, niż że został zamordowany.
Tak jak poprzednio chłopak wszystko wpisał w
system. Spojrzał się na mnie oczekując ciąg dalszy informacji.
- Był najlepszym
przyjacielem Borysa.- Przeczytałam z kartki.
- Wybacz Tess,
ale o takich rzeczach nie piszą w aktach. Masz coś konkretniejszego?- Jay na
mnie warkną, ale nie miałam pojęcia, dlaczego. Przecież ja się na tym nie znam
i sama wiem pawie nic.
- No to należał
do gangu.- Powiedziałam ostatnią rzecz, jaką wiedziałam.
- Czegoś takiego
też nie ma w aktach! Nikt nie wie o istnieniu naszego gangu! Gdyby świat o nas
wiedział już dawno byśmy siedzieli za kratkami! Daj coś konkretnego!- Zaczął na
mnie krzyczeć.
- Nie krzycz na
mnie!- Odkrzyknęłam. - To nie moja wina! To wszystko, co wiem!-
- Jak to wszystko,
co wiesz? Wiesz ile może być w Londynie Mike'ów, którzy mają sanów i nie żyją?
To zajmie tygodnie, jeśli nie miesiące, aby znaleźć tego właściwego!- Jay wstał
i zaczął kręcić się po całym pomieszczeniu.
- Nie wiem,
dlaczego się tak denerwujesz. Kiedy prosiłam Nathana o pomoc to mówiłam mu, że
nic prawie o nim nie wiem. A jednak zdecydował się mi pomóc.- Wstałam tak samo
jak on, ale próbowałam nie krzyczeć, aby nie pogorszyć sprawy.
- Nathan zrobiłby
dla ciebie wszystko! Gdyby trzeba było to by sam osobiście przeszukał cały
Londyn! Chodziłby od drzwi do drzwi i pytał, o Mike'a! Ale przypominam ci, że to
ja się na tym wszystkim znam a nie on!-
- Jakiś czas temu
mówiłeś, że jesteś najlepszym hakerem, jakiego można znać.- Spuściłam głowę i
wpatrywałam się w moje buty.
- Właśnie... Hakerem.
Hakerzy są od włamywania się do systemów a nie w poszukiwaniu bez żadnych
informacji. Kiedy Nathan prosił nas o pomoc i powiedział, że masz informacje to
pomyślałem sobie "bułka z masłem", ale zapomniał powiedzieć, że tych
informacji prawie nie masz!-
Zapadła długa cisza. Nikt nie wiedział, co
powiedzieć a w szczególności ja. To wszystko było z byt proste, aby było
prawdziwe. Myślałam, że już jutro będziemy zacząć poszukiwania a my nawet nie wiemy,
kogo ani gdzie szukać.
- Przepraszam.-
Jako pierwszy odezwał się Jay. - Nie powinienem na ciebie krzyczeć. To nie
twoja wina. To niczyja wina. Zareagowałem tak, bo wiem ile to dla ciebie znaczy
a ja jestem bez silny.- Podszedł do mnie i przytulił, na co mu pozwoliłam. -
Nie ważne ile nam to zajmie, ale znajdziemy go. Możemy tu siedzieć nawet rok.
Nie spoczniemy dopóki go nie znajdziemy. Obiecuję ci.- Na jego słowa
uśmiechnęłam się, ale odsunęłam się od niego. Nie mogą dla mnie marnować
swojego życia.
- Może to jest znak,
że nie powinniśmy go szukać.- Powiedziałam cicho. - Może powinnam dać sobie
spokój i przyzwyczaić się do mojego nowego życia. Owszem nie będzie to
wspaniałe życie, ale źle też nie mam. Przynajmniej mam przyjaciół, którym mogę
zaufać.-
- Miło nam to słyszeć,
ale to nie jest żaden znak. Nie poddamy się przy pierwszym problemie. Jakoś
damy sobie z tym radę.- Selena odezwała się po raz pierwszy od dłuższego czasu.
Wstała z kanapy i podeszła do naszej dwójki poczym zrobiliśmy grupowy uścisk.
- Dobra zabieramy
się do pracy.- Jay klasną w dłonie, na co zaśmiałyśmy się i usiedliśmy z
powrotem przy laptopie i zaczęła się długa i ciężka praca.
Siedzimy tak już
dobre parę godzin. Na dworze już dawno zrobiło się ciemno a my nadal siedzimy i
przeglądamy wszystkich Mike'ów w Londynie.
Po naciśnięciu "enter" wyskoczyło
nam ponad trzy tysiące możliwych wyników.
Przeglądamy wszystkie bardzo uważnie i
odrzucamy wszystkie, które nie zgadzają się wiekiem, czasu śmierci czy kolorem
skóry.
Udało nam się przejrzeć ponad sześćdziesiąt
akt i wykluczyliśmy czterdzieści pięć z nich. Z tymi aktami, z które się
zgadzały lub nie mieliśmy pojęcia, co zrobić, zapisywaliśmy w osobnym folderze
abyśmy mogli im się bliżej przejrzeć późnij.
- Padam na
twarz.- Selena położyła głowę na moim ramieniu.
- Ja też.- Jay
zrobił to samo, co dziewczyna tylko na moim drugim ramieniu.
- Powinniśmy iść
już spać. I tak przejrzeliśmy sporo tego dzisiaj. Dziękuję wam, naprawdę.-
Oboje się uśmiechnęli i powiedzieli, że to nic takiego.
- Dziewczynki idą
grzecznie się przebrać w pidżamki i ładnie idą spać na górę.- Jay nas poganiał.
- Jay wiesz, że
na górze jest jeszcze jedna sypialnia, więc nie musisz spać na kanapie?-
Zaśmiałam się, kiedy chłopak rozkładał sobie poduszki i koc na kanapie.
- Tak wiem, ale w
ten sposób będę mógł was ochronić. Nigdy nie wiadomo czy Justin nie postanowi
wrócić.-
Pożegnaliśmy się i wraz z Sel poszłyśmy na
górę.
Do łazienki poszłam, jako pierwsza. Wzięłam
prysznic i zrobiłam inne rutynowe czynności, po czym wróciłam do pokoju gdzie
Sel właśnie odkładała swój telefon komórkowy.
- Nadal nie
odbiera.- Odezwała się dziewczyna, jako pierwsza. Od razu wiedziałam, o kogo
chodzi. - Może ty spróbujesz. Od ciebie na pewno odbierze.- Dziewczyna
zaproponowała, po czym zabrała swoje potrzebne rzeczy i poszła do łazienki.
Stałam tak bez ruchu i myślałam nad tym, co
powiedziała brunetka. Powinnam do niego zadzwonić czy jednak nie?
W końcu stwierdziłam, że będzie lepiej, jeśli
to zrobię. Chwyciłam za telefon i wybrałam jego numer. Długo wahałam się nad
naciśnięciem zielonej słuchawki, ale w końcu to zrobiłam. Przyłożyłam telefon
to ucha i czekałam na sygnał.
~~*~~
Witam wszystkich.
Wiem, że jeszcze nigdy nie pisałam notki pod rozdziałem, bo uważam, że to psuje
wizerunek rozdziału, ale nie chciałam tworzyć kolejnego posta, który tylko
zaśmieci bloga.
Tak, więc do
rzeczy. W kwietniu wspomniałam o dużej ilości pomysłów na nowe opowiadania. Mam
jeden pomysł na opowiadanie, które bardzo, ale to bardzo chciałabym zacząć pisać w wolnym czasie i zacząć go
publikować po skończeniu dwóch bajek. Tylko, że jest jedno, 'ale'. Mam pomysł, ale czy będzie wam się podobał styl
tego opowiadania.
W mojej głowie
wygląda to jak musical, czyli główna/główni bohaterka/bohaterowie będą wyjawiać
swoje uczucia przez teksy piosenek i przez występny. No wiecie, o co chodzi.
I moje pytanie
jest takie: Czy byście coś takiego
czytali?
Jeżeli wam ten
pomysł się nie podoba to niestety, ale to opowiadanie nie powstanie lub będę
musiała całkowicie zmienić całą fabułę.
Jak na razie nie
chcę mówić, o czym będzie to opowiadanie, ponieważ nie wiem, kiedy ono
powstanie i nie chciałabym, aby do tego czasu powstało tysiące takich opowiadań.
Także po prawej
stronie powstała ankieta, w której bardzo
proszę abyście wzięli udział. Naprawdę by mi to pomogło.
P.S. Mam nadzieję,
że rozdział się podobał i do następnej soboty.