sobota, 30 maja 2015

20. Zakopać topór wojenny (+ notka)

Nie czekałyśmy długo. Pięć minut później Jay wrócił z powrotem. W dłoni miał dwie małe torby. Podszedł do nas, usiadł na kanapie i zaczął wszystko rozpakowywać.
- To wszystko?- Zdziwiłam się, kiedy Jay wyciągnął jedynie dwa laptopy.
- A czego ty się spodziewałaś. Pięciu tysięcy komputerów i innych maszyn, których nawet nie znasz nazw?- Zapytał sarkastycznie. Nie odzywałam się, bo właśnie tak sobie to wyobrażałam. Ale to nie była moja wina, że z ust Jaya i Nathana to właśnie tak brzmiało. Tak jakby mieli tu zaraz zbudować własną centrale.
 Obserwowałam jak Jay uruchamia swój sprzęt a następnie włącza jakieś programy, o których wcześniej nie słyszałam. Wszystko to, co robił wyglądało jakby nie sprawiało mu to żadnych kłopotów, jakby to było dla niego tak proste jak zawiązanie buta. Dla mnie to wszystko wyglądało jak jakaś czarna magia.
- Znasz się na tym?- Miało to być stwierdzenie, ale z moich ust zabrzmiało to, jako pytanie. Oczywiście, że się na tym zna. Jestem pewna, że mógłby to wszystko robić przez sen.
- Oczywiście, że tak.- Odpowiadając nawet na mnie nie spojrzał tylko klikał po kolei klawisze.
- Jay właśnie jest od tego w naszej paczce.- Dodała Selena, która w tym momencie bawiła się swoim telefonem.
- Jak to?- Z każdym dniem dowiaduję się czegoś nowego o tym całym ich gangu. To wszystko już naprawdę zaczyna mnie przerastać. Są tu same zakazy i nakazy a teraz jeszcze mi mówią, że każdy ma swoją rolę?
- Każda paczka ma po iluś członków i przeważnie każdy jest, od czegoś innego.- Zaczął tłumaczyć Jay, ale nadal nie spuszczał wzroku z monitora laptopa. - Ja jestem od różnych sprzętów.- Wskazał na sprzęt przed sobą. - Szukasz najlepszego hakera w mieście?- Spojrzał się na mnie podczas zadawania retorycznego pytania. - To już nie szukaj, bo masz go przed sobą.- Szeroki uśmiech pojawił mu się na twarzy i dwoma kciukami wskazał na swoją osobę, po czym powrócił do poprzedniego zajęcia.
- Skromnością to on nie grzeszy.- Brunetka mruknęła pod nosem, ale też się uśmiechała.
- Selena jest od śledzenia.- Kontynuował loczek. - Jest bardzo ostrożna i łatwo wtapia się w tłum.- Spojrzałam się na Sel która się ukłoniła jak po jakimś przedstawieniu, na co się zaśmiałam. - Max jest od szukania informacji.-
- Zaraz, zaraz.- Przerwałam mu. - A to czasami nie należy do ciebie panie hakerze?-
- Ja jestem tylko do włamywania się do systemów lub innych pierdół. Może tego nie widać, ale łysy jest bardzo bystry i cierpliwy.- Dla Jaya był to kolejny żart, ale nie koniecznie. Z własnego doświadczenia wiem, że tak jest. Nie wiadomo przez jak długi już czas próbuje się pozbyć Nathana. Gdyby nie był cierpliwy i bystry to dawno by już go w coś wkopał, ale mogłoby to grozić jego zdemaskowaniem.
 Długo siedzieliśmy w ciszy. Czekałam na ciąg dalszy wyjaśnień, ale wyglądało na to, że Jay nie miał zamiaru kontynuować.
- A Nathan?- Odezwałam się przypominając mu o tym, że jeszcze nie skończyliśmy. Jay głośno wypuścił powietrze z ust i przymkną oczy. Tak jakby nie chciał o tym mówić.
- Nathan? On jest od... No jak by to ładnie ująć.- Widziałam, że męczy się z dobranie odpowiednich słów. Z jednej strony wiedziałam, co chce powiedzieć, ale z drugiej nie chciałam do siebie dopuszczać tej myśli.
- Od brudnej roboty?- Podpowiedziałam mu, na co on przytaknął lekko głową.
- Tak właśnie.- Odpowiedział prawie szeptem.
- Dlaczego właśnie on?- Musiałam zadawać własne pytania, bo ani Jay ani Selena nie chcieli mi dać żadnych odpowiedzi z własnej woli.
- To nie jest tak, że tylko on się tym zajmuje.- Selena wyręczyła Jaya z odpowiedzią. - Uwierz mi każdy z nas ma kogoś na "sumieniu". On po prostu nie zastanawia się nas niczym długo. Nigdy się nie zawahał pociągnąć za spust.-
"Oprócz wtedy, kiedy go błagałam, aby nie zabijał Justina pod moim domem na samym początku naszej znajomości"- pomyślałam. W sumie miało to sens po całym zdarzeniu z Jackiem.

Jack jak już mi wiadomo spojrzał się na moją osobę.
- Widzę, że macie nową koleżankę.- Zrobił krok w moją stronę a ja zrobiłam dwa do tyły. Mężczyzna złapał mnie za podbródek w taki sam sposób, co Sel. Po czym usłyszałam, że ktoś od zabezpiecza broń.
- Nie. Dotykaj. Jej.- Spojrzałam zza ramienia Jacka i zobaczyłam Nathana celującego w mężczyznę przede mną.
- Myślisz, że będę się słuchał takiego gówniarza jak ty?- Jak klepną mnie w tyłek, po czym zaraz usłyszałam głośny strzał i mężczyzna przede mną opadł na ziemię.

W tedy byłam w totalnym szoku, że Nathan zabił go bez żadnego namysłu. Nawet go za to nienawidziłam, ale teraz? Teraz zaczynam to wszytko zbierać do kupy i pomału rozumieć.
 Nie mogę go winić za to, że chce mnie ochronić. Ani za to, że nie zastanawia się dwa razy, kiedy widzi niebezpieczeństwo. Przeze mnie raz to zignorował i co z tego wyszło? Justin powrócił i nie wiem w jakim celu, ale na pewno nie po to aby zakopać topór wojenny.
 Kolejne słowa dziewczyny przywróciły mnie z zamyśleń.
- Czasami nawet nie zdążymy mrugnąć a on już...-
- Dobra rozumiem.- Przerwałam jej, bo nie mogłam już tego słuchać. Nathan nie jest potworem tak jak inni go opisują czy tak jak myślałam wcześniej. Teraz już to wiem. Znowu wierzę w to, że Nathan po prostu się w tym wszystkim zagubił i potrzebuje pomocy. - Dlatego właśnie uważacie, że on ma większe szanse na obronienie mnie? Bo nie zawaha się strzelić jak coś mi będzie grozić?- Ponowne tak jak wcześniej chciałam stwierdzić fakty, ale wyszło to, jako kolejne pytania. Selena przytaknęła tylko głową.
- Dla twojego pocieszenia. On zaczyna się zmieniać. Na razie tego jeszcze nie widać, ale wiem, że tak jest.- Na jej słowa uśmiechnęłam się. Tak, jest to pocieszające. Nie chcę, aby Nathan czy chodź by nawet i Jay i Selena zostali w tym świecie. Dlatego jak tylko się stąd wydostanę to spróbuję ich przekonać, aby zostali ze mną. Nawet, jeśli by to oznaczało, że będą nas próbowali szukać.

- Dobra dostałem się do bazy danych.- Jay klasną w ręce i uśmiech pojawił się na jego twarzy. - To teraz powiedz mi wszystko, co wiesz o twoim bracie.-
- Nic o nim nie wiem. Mieliśmy znaleźć mojego ojca i przez niego dowiedzieć się o moim bracie.- Trochę się zdenerwowałam, ale tak naprawdę bez powodu. Czy ten chłopak w ogóle słyszy, co się do niego mówi czy ma pamięć jak u złotej rybki?
- Przepraszam jedno i to samo.- Podniósł ręce do góry w geście poddania się. - To teraz powiedz mi wszystko, co wiesz o twoim ojcu.- Ponowił prośbę i naciskał na ostatnie słowo.
 Do ręki wzięłam kawałek papieru, na którym miałam napisane wszystko o ojcu. Kartka była cała pogięta a przecież pisałam na niej dziś rano i była w idealnym stanie. Pewnie z nerwów całą ją pogięłam i nawet nie wiem, kiedy.
- To może zaczniemy od podstaw.- Spojrzałam na listę, chociaż że znam wszystko na pamięć. Lista w cale nie była długa, ale chciałam być pewna, że czegoś nie zapomnę przekazać. - Miał na imię Mike, ale nazwiska nie znam.-
- Założę się, że to wszystko, co o nim wiesz z podstaw. - Jay na mnie spojrzał a ja przytaknęłam głową. Wiedziałam, że nie był z tego powodu zadowolony, ale próbował to ukryć. Wiedziałam, że to utrudnia poszukiwania, ale nie była to moja wina. Mówię wszystko, co wiem.
- Wiemy, że ma syna a to raczej też należy do podstaw.- Dodała Sel, aby rozluźnić sytuację. - O jego żonie nic nie wiadomo prawda?- Pytanie skierowała do mnie, na co przytaknęłam.
 Jay wpisywał wszystko, co mówimy w komputer.
- Wiemy też, że musiał mieszkać w Londynie.- Dodał sam od siebie. - Dobra, co jeszcze?-
- Wiemy, że nie żyje, ale nie znam daty śmierci.- Skłamałam, ale nie mogłam mu powiedzieć, że Borys go zabił za to, że przespał się z moją matką. Wolę, aby to zostało między mną a Borysem. Łatwiej jest powiedzieć, że nie żyję, niż że został zamordowany.
 Tak jak poprzednio chłopak wszystko wpisał w system. Spojrzał się na mnie oczekując ciąg dalszy informacji.
- Był najlepszym przyjacielem Borysa.- Przeczytałam z kartki.
- Wybacz Tess, ale o takich rzeczach nie piszą w aktach. Masz coś konkretniejszego?- Jay na mnie warkną, ale nie miałam pojęcia, dlaczego. Przecież ja się na tym nie znam i sama wiem pawie nic.
- No to należał do gangu.- Powiedziałam ostatnią rzecz, jaką wiedziałam.
- Czegoś takiego też nie ma w aktach! Nikt nie wie o istnieniu naszego gangu! Gdyby świat o nas wiedział już dawno byśmy siedzieli za kratkami! Daj coś konkretnego!- Zaczął na mnie krzyczeć.
- Nie krzycz na mnie!- Odkrzyknęłam. - To nie moja wina! To wszystko, co wiem!-
- Jak to wszystko, co wiesz? Wiesz ile może być w Londynie Mike'ów, którzy mają sanów i nie żyją? To zajmie tygodnie, jeśli nie miesiące, aby znaleźć tego właściwego!- Jay wstał i zaczął kręcić się po całym pomieszczeniu.
- Nie wiem, dlaczego się tak denerwujesz. Kiedy prosiłam Nathana o pomoc to mówiłam mu, że nic prawie o nim nie wiem. A jednak zdecydował się mi pomóc.- Wstałam tak samo jak on, ale próbowałam nie krzyczeć, aby nie pogorszyć sprawy.
- Nathan zrobiłby dla ciebie wszystko! Gdyby trzeba było to by sam osobiście przeszukał cały Londyn! Chodziłby od drzwi do drzwi i pytał, o Mike'a! Ale przypominam ci, że to ja się na tym wszystkim znam a nie on!-
- Jakiś czas temu mówiłeś, że jesteś najlepszym hakerem, jakiego można znać.- Spuściłam głowę i wpatrywałam się w moje buty.
- Właśnie... Hakerem. Hakerzy są od włamywania się do systemów a nie w poszukiwaniu bez żadnych informacji. Kiedy Nathan prosił nas o pomoc i powiedział, że masz informacje to pomyślałem sobie "bułka z masłem", ale zapomniał powiedzieć, że tych informacji prawie nie masz!-
 Zapadła długa cisza. Nikt nie wiedział, co powiedzieć a w szczególności ja. To wszystko było z byt proste, aby było prawdziwe. Myślałam, że już jutro będziemy zacząć poszukiwania a my nawet nie wiemy, kogo ani gdzie szukać.
- Przepraszam.- Jako pierwszy odezwał się Jay. - Nie powinienem na ciebie krzyczeć. To nie twoja wina. To niczyja wina. Zareagowałem tak, bo wiem ile to dla ciebie znaczy a ja jestem bez silny.- Podszedł do mnie i przytulił, na co mu pozwoliłam. - Nie ważne ile nam to zajmie, ale znajdziemy go. Możemy tu siedzieć nawet rok. Nie spoczniemy dopóki go nie znajdziemy. Obiecuję ci.- Na jego słowa uśmiechnęłam się, ale odsunęłam się od niego. Nie mogą dla mnie marnować swojego życia.
- Może to jest znak, że nie powinniśmy go szukać.- Powiedziałam cicho. - Może powinnam dać sobie spokój i przyzwyczaić się do mojego nowego życia. Owszem nie będzie to wspaniałe życie, ale źle też nie mam. Przynajmniej mam przyjaciół, którym mogę zaufać.-
- Miło nam to słyszeć, ale to nie jest żaden znak. Nie poddamy się przy pierwszym problemie. Jakoś damy sobie z tym radę.- Selena odezwała się po raz pierwszy od dłuższego czasu. Wstała z kanapy i podeszła do naszej dwójki poczym zrobiliśmy grupowy uścisk.
- Dobra zabieramy się do pracy.- Jay klasną w dłonie, na co zaśmiałyśmy się i usiedliśmy z powrotem przy laptopie i zaczęła się długa i ciężka praca.

Siedzimy tak już dobre parę godzin. Na dworze już dawno zrobiło się ciemno a my nadal siedzimy i przeglądamy wszystkich Mike'ów w Londynie.
 Po naciśnięciu "enter" wyskoczyło nam ponad trzy tysiące możliwych wyników.
 Przeglądamy wszystkie bardzo uważnie i odrzucamy wszystkie, które nie zgadzają się wiekiem, czasu śmierci czy kolorem skóry.
 Udało nam się przejrzeć ponad sześćdziesiąt akt i wykluczyliśmy czterdzieści pięć z nich. Z tymi aktami, z które się zgadzały lub nie mieliśmy pojęcia, co zrobić, zapisywaliśmy w osobnym folderze abyśmy mogli im się bliżej przejrzeć późnij.
- Padam na twarz.- Selena położyła głowę na moim ramieniu.
- Ja też.- Jay zrobił to samo, co dziewczyna tylko na moim drugim ramieniu.
- Powinniśmy iść już spać. I tak przejrzeliśmy sporo tego dzisiaj. Dziękuję wam, naprawdę.- Oboje się uśmiechnęli i powiedzieli, że to nic takiego.
- Dziewczynki idą grzecznie się przebrać w pidżamki i ładnie idą spać na górę.- Jay nas poganiał.
- Jay wiesz, że na górze jest jeszcze jedna sypialnia, więc nie musisz spać na kanapie?- Zaśmiałam się, kiedy chłopak rozkładał sobie poduszki i koc na kanapie.
- Tak wiem, ale w ten sposób będę mógł was ochronić. Nigdy nie wiadomo czy Justin nie postanowi wrócić.-
 Pożegnaliśmy się i wraz z Sel poszłyśmy na górę.
 Do łazienki poszłam, jako pierwsza. Wzięłam prysznic i zrobiłam inne rutynowe czynności, po czym wróciłam do pokoju gdzie Sel właśnie odkładała swój telefon komórkowy.
- Nadal nie odbiera.- Odezwała się dziewczyna, jako pierwsza. Od razu wiedziałam, o kogo chodzi. - Może ty spróbujesz. Od ciebie na pewno odbierze.- Dziewczyna zaproponowała, po czym zabrała swoje potrzebne rzeczy i poszła do łazienki.
 Stałam tak bez ruchu i myślałam nad tym, co powiedziała brunetka. Powinnam do niego zadzwonić czy jednak nie?

 W końcu stwierdziłam, że będzie lepiej, jeśli to zrobię. Chwyciłam za telefon i wybrałam jego numer. Długo wahałam się nad naciśnięciem zielonej słuchawki, ale w końcu to zrobiłam. Przyłożyłam telefon to ucha i czekałam na sygnał. 

~~*~~

Witam wszystkich. Wiem, że jeszcze nigdy nie pisałam notki pod rozdziałem, bo uważam, że to psuje wizerunek rozdziału, ale nie chciałam tworzyć kolejnego posta, który tylko zaśmieci bloga.
Tak, więc do rzeczy. W kwietniu wspomniałam o dużej ilości pomysłów na nowe opowiadania. Mam jeden pomysł na opowiadanie, które bardzo, ale to bardzo chciałabym zacząć pisać w wolnym czasie i zacząć go publikować po skończeniu dwóch bajek. Tylko, że jest jedno, 'ale'. Mam pomysł, ale czy będzie wam się podobał styl tego opowiadania.
W mojej głowie wygląda to jak musical, czyli główna/główni bohaterka/bohaterowie będą wyjawiać swoje uczucia przez teksy piosenek i przez występny. No wiecie, o co chodzi.
I moje pytanie jest takie: Czy byście coś takiego czytali?
Jeżeli wam ten pomysł się nie podoba to niestety, ale to opowiadanie nie powstanie lub będę musiała całkowicie zmienić całą fabułę.
Jak na razie nie chcę mówić, o czym będzie to opowiadanie, ponieważ nie wiem, kiedy ono powstanie i nie chciałabym, aby do tego czasu powstało tysiące takich opowiadań.
Także po prawej stronie powstała ankieta, w której bardzo proszę abyście wzięli udział. Naprawdę by mi to pomogło.

P.S. Mam nadzieję, że rozdział się podobał i do następnej soboty. 

3 komentarze:

  1. Hmm.. mam nadzieję, że Nath odbierze. Brakuje mi go w opowiadaniu :( A co do twojego pomysłu to sama nie wiem... Nigdy nie czytałam czegoś takiego więc w sumie. Czemu nie? ;)
    Do następnego Skarbie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudo *.* jak każdy zresztą. wybacz, że dopiero teraz, ale malowanie w domu i w ogóle mało czasu na komputer :l
    Co do pomysłu - próbuj! nie spróbujesz nie dowiesz się jak ci to idzie i czy czytacze tego chcą. Warto wprowadzać nowe motywy pisania, trzymam kciuki za odważy pomysł, jesteśmy z Tobą! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz, jaki wielki uśmiech pojawił się na mojej twarzy po przeczytaniu twojego komentarza. Dziękuję za takie wielkie wsparcie. Od razu chce się człowiekowi pisać dalej :)

      Usuń