Pierwszy sygnał,
drugi sygnał, trzeci, czwarty. Z każdym sygnałem moje serce przyśpieszało. Piąty
sygnał, szósty, siódmy. Nadal nie wiedziałam, co mu powiem jak odbierze.
W końcu usłyszałam jego głos.
- Tu Nathan.-
Niestety odezwała się jego sekretarka. A może jednak to i lepiej? Przynajmniej
serce przestało mi bić jak oszalałe i ponownie mogę trzeźwo myśleć. - Nie mogę
teraz odebrać lub po prostu nie chcę z tobą rozmawiać. Jeśli naprawdę musisz to
zostaw wiadomość po sygnale.- Po usłyszeniu sygnału wiedziałam, że to znak, że
mam zacząć mówić, ale nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i
zaczęłam mówić pierwsze, co mi przyszło do głowy.
- Hej Nathan, tu Tess,
ale pewnie to wiesz. Mam nadzieję, że jednak nie możesz odebrać a nie to
drugie.- Prychnęłam pod nosem. - Dzwonię się tylko dowiedzieć czy wszystko z
tobą w porządku. Wszyscy się o ciebie martwimy. Ja to już odchodzę od zmysłów.
Jeśli nie masz ochoty rozmawiać to napisz wiadomość. Po prostu daj znać, że nic
ci nie jest.- W tym momencie powinnam się rozłączyć, ale coś mi mówiło abym
mówiła dalej. - Najlepiej by było gdybyś już wrócił do nas. Sama się nie wierzę,
co teraz powiem, ale... Brakuję mi ciebie. Nie mam się, z kim kłócić a uwierz
mi Jay nie jest godnym mnie przeciwnikiem. Na początku było fajnie wygrywać wszystkie,
ale on to żadne wyzwanie i zaczyna się to robić nudne.- Zaśmiałam się cicho. -
I jeszcze jedno. Nie wiem czy powinnam ci o tym mówić, ale i tak już długo z
tym zwlekamy.- Na moment zapadła cisza, bo nie byłam pewna czy powinnam mu o
tym mówić. - Nie wiem, dlaczego ale mam przeczucie, że coś się szykuje. Wiem,
że chcesz mnie chronić, ale niestety nie możesz tego robić, kiedy cię tu nie
ma.- Po raz setny głośno westchnęłam i nagle poczułam wielką złość. - Do jasnej
cholerki Sykes! Nie ma cię już tydzień! Daj znać, że żyjesz! Jeśli do jutra się
nie odezwiesz to osobiście wrócę do Londynu i zaczynam cię szukać, rozumiesz?-
Przestałam krzyczeć i poczułam jak łzy lecą mi po policzku. Nie wiem, z jakiego
powodu płaczę. Ze złości, z tęsknoty czy ze strachu? - Proszę cię daj jakiś znak,
że nic ci nie jest. Jeśli potrzebujesz czasu tylko dla siebie to rozumiem, ale
nie odpychaj mnie. Oddzwoń jak odsłuchasz wiadomość.- Rozłączyłam się i opadłam
na łóżko. Zaczęłam jeszcze mocniej płakać w poduszkę. Dlaczego jestem taka
słaba? Od kiedy taka się taka stałam? Jeszcze nigdy wcześniej tyle nie płakałam,
co przez te kilka ostatnich tygodni. Kiedy byłam z Justinem to nigdy nie płakałam,
bo nie chciałam pokazywać mu moich słabości. Owszem zdarzało się, że
przepłakiwałam noce, ale na pewno nie w takich ilościach, co teraz.
Otarłam łzy rękawem od bluzy i przewróciłam
się na plecy. Wpatrywałam się w pusty sufit i pochłonęłam we własnych myślach.
Minął calutki tydzień odkąd Selena i Jay
przyjechali. Czyli tydzień odkąd Nathan zniknął i nikt nie ma pojęcia gdzie się
podziewa.
Jay i Sel dzwonili do Nathana kilka razy
dziennie i za każdym razem włączała się sekretarka. Wiele razy mnie namawiali
abym to ja do niego zadzwoniła, ale nigdy się na to nie zgadzałam. Nie
wiedzieli tylko tego, że rzez cały tydzień próbowałam się do niego odezwać, ale
za każdym razem, kiedy tylko przykładałam słuchawkę do ucha i słyszałam
pierwszy sygnał, rozłączałam się. I było tak, co noc przez siedem dni.
W głowie powstawały mi same czarne
scenariusze. Byłam tym przerażona. Najbardziej zaczęłam tracić zmysły, kiedy
Jay zaczął się o niego martwić. To on zawsze zachowywał zimną krew i powtarzał,
że jest to podobne do Nathana i na pewno nic mu nie jest. Ale teraz to i nawet
on zaczyna w to wątpić.
Selena cały czas próbuje mnie uspokajać
szczególnie w środku nocy, kiedy to wszystko zaczyna mnie przerastać i bez
powodu zaczynam płakać. Raz nawet zdarzyło mi się mieć atak paniki. Nie wiem
skąd to się wzięło, bo nigdy wcześnie jeszcze czegoś takiego nie doświadczyłam.
Pamiętam tylko tyle, że śniło mi się coś związanego z Nathanem i obudziłam się
zapłakana i nie mogłam złapać oddechu. Na całe szczęście, Sel była ze mną w
pokoju i jakoś pomogła mi się uspokoić.
Nasza dniowa rutyna pozostawała taka sama
przez cały tydzień. Wstawaliśmy z samego rana, jedliśmy śniadanie, Jay i Sel
wychodzili sprawdzać czy Justin gdzieś się nie kręci a ja w tym czasie
siedziałam w domu. Jak dla mnie było to stratą czasu, bo Justin jest taki głupi,
na jakiego wygląda. Nie sądzę, aby sobie odpuścił tylko czeka na odpowiedni
moment. To jest jak cisza przed burzą. Teraz pozostało na tylko czekać na jego
atak.
Nie chciałam mówić Nathanowi o Justinie,
chociaż powinnam. Jay się uparł, że nie powinniśmy mu o tym mówić do póki tu
nie przyjedzie lub dopóki się nie upewnią, że Justin naprawdę gdzieś tu jest.
Jak dla mnie to jest to idiotyczny plan. Równie dobrze możemy siedzieć na
tyłkach i czekać aż zaatakuje, ale wtedy może być już za późno, aby
poinformować o tym Sykesa.
Nathanowi mówiłam tylko o moich przeczuciach,
czyli tak naprawdę nie złamałam obietnicy, że nic mu nie powiem o Justinie.
Po tym jak drużyna zwiadowcza wracała braliśmy
się do przeglądania danych. Przez ten tydzień udało nam się przejrzeć ponad
pięćset akt, czyli pozostało nam pięć razy tyle. Samo to, aby przejrzeć resztę
akt zajmie nam z pięć tygodni a przecież po tym po raz kolejny musimy przejrzeć
akta tych, których nie udało nam się wykluczyć i mogą być Mikeiem, którego
szukamy. Jak na razie mamy sto takich akt.
Tyle się dzieję na raz, że zaczyna nas już to
wszystko przerastać. Jest to dla nas tak stresujące, że ja i Jay, co chwilę się
kłócimy. Przez większość czasu jest to naprawdę o głupotę. Na przykład ostatnio
pokłóciliśmy się o to, że poszłam do toalety a on musiał przeglądać dane. Nie
było mnie dosłownie trzy minuty a kłótnia trwała, co najmniej dziesięć minut.
Tylko Selena próbuje się nie mieszać w nasze
kłótnie. Kiedy tylko widzi, że posuwamy się za daleko to wkracza do akcji i nas
rozdziela. Gdyby nie ona to nie wiem jakby nasze kłótnie by się kończyły.
Spojrzałam na zegarek,
który wisiał na ścianie. Wskazówki wskazywały dziewiątą rano. Normalnie o tej
godzinie już jestem na dole i kończę robić a czasami nawet jeść śniadanie.
Dzisiaj nie miałam ochoty nic robić. Chciałam po prostu zostać w łóżku i pusto
gapić się w sufit.
Jednak wiedziałam, że nie mogę tego zrobić, bo
skończy się to kolejną kłótnią z Jayem a naprawdę tego nie che. Dziwię się jednak,
że jeszcze tutaj nie przyszedł, aby wywlec mnie z łóżka.
Pomału podniosłam się z łóżka i podeszłam do
dużego okna. Pogoda była przecudowna nie to, co przez ostatnie kilka dni.
Dzisiaj postanowiłam założyć krótkie spodenki
i biały koronkowy crop top. Następnie zrobiłam lekki makijaż i rozczesałam
włosy. Nie koniecznie chciało mi się wysilać z moim wyglądem skoro i tak będzie
cały dzień siedziała zamknięta w czterech ścianach.
Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół do
kuchnie gdzie znalazłam resztę paczki.
- Patrzcie, kto w
końcu do nas dołączył.- Zaśmiała się Selena podczas robienia śniadania. -
Trochę się zdziwiliśmy, że tak długo spałaś, ale nie mieliśmy serca cię
budzić.-
- Wcale nie spałam.
Leżałam tylko i rozmyślałam.- Usiadłam na krześle obok Jaya, który zajadał się
naleśnikiem.
Selena podała mi moją porcję naleśników, które
polałam syropem. Jay nalał mi soku pomarańczowego do szklanki i postawił ją
naprzeciwko mnie. Podziękowałam mu lekkim uśmiechem.
Podczas śniadania panowała kompletna cisza,
ale wcale mi nie przeszkadzała. Miałam okazję ponownie wszystko przemyśleć. Zauważyłam,
że przez ostatnie czasy często nad czymś się ciągle zastanawiam. Daje słowo, że
mój mózg jeszcze nigdy tak ciężko nie pracował.
Nagle nie wiadomo skąd wielka wściekłość
oponowała moje całe ciało.
- Gdzie jest
Nathan wkurwiający Sykes!- Krzyknęłam i uderzyłam dłońmi o stół. Selena i Jay
spojrzeli na mnie z przerażeniem w oczach. - Wybaczcie, ale musiałam to z
siebie wydusić, bo jeszcze trochę i bym kompletnie zwariowała.-
- Nie, nie
przejmuj się tylko trochę nas przestraszyłaś tym wybuchem.- Odezwał się Jay.
- Dzwoniłam do
niego dzisiaj.- Moi towarzysze natychmiast przestali jeść i wpatrywali się we
mnie.
- I co odebrał?-
Brunetka zapytała desperacko, na co pokręciłam tylko głową. - Nagrałaś mu się?
Co mu powiedziałaś?-
W wielkim skrócie powtórzyłam im to, co
powiedziałam Nathanowi. Jednak nie pamiętałam każdego mojego słowa. Kiedy mu
się nagrywałam słowa po prostu opuszczały moje usta zanim mój mózg mógł je
przemyśleć.
- Jeśli do jutra
się nie odezwie to rzucam to wszystko i wracam do Londynu go szukać. Nie
spocznę dopóki go nie znajdę lub się nie upewnię, że nic mu nie jest. Mogę
przeżyć bez mojego brata, ale nie bez Nathana.- Na moje słowa Jay powiedział,
że jesteśmy w tym wszyscy razem i że jak Nathan się nie odezwie do całą trójką
wracamy do Londynu i zaczniemy go szukać.
Chwilę jeszcze pogadaliśmy na inne tematy do czasu,
kiedy Jay i Selena zaczęli szykować się do wyjścia. Tak jak codziennie
wychodzili przeszukać teren.
Kidy wychodzili z kuchni szybko jeszcze się
odezwałam.
- Czy tylko ja
mam dziwne przeczucie, że coś się dzisiaj wydarzy?- Spojrzałam się na parę
stojącą w progu.
Selena pokręciła przecząco głową a Jay
wzruszył ramionami.
- Może Nathan się
dzisiaj odezwie.- Zażartował, po czym oboje wyszli. Usłyszałam jeszcze jak się
żegnają i ponownie zostałam sama.
Nie koniecznie chodziło mi o takie wydarzenie.
Bardziej coś w stylu, że stanie się coś złego. Może Justin w końcu postanowi
uderzyć. Ta myśl strasznie mnie przerażała.
Wiem, że jak coś się zdarzy to Jay i Selena
mnie obronią, ale jednak to nie to samo, co mieć Nathana obok siebie. Kiedy
jest przy mnie to wiem, że na sto procent nic mi się nie stanie, ale za to
czuje inny rodzaj strachu; boję się, że jemu coś się stanie.
Po półgodzinie
zaczęło mi się nudzić. Zdążyłam już posprzątać po śniadaniu i z grubsza ogarnąć
domek. Do tej pory myślałam, że na górze znajdują się tylko dwie sypialnie i łazienka,
ale okazało się, że na końcu korytarza znajdują się jeszcze jedne drzwi.
Dlatego że należę do ciekawskich osób chciałam wejść do środka i sprawdzić, co
się kryję za tymi drzwiami. Nacisnęłam na klamkę, ale niestety okazało się, że
są zamknięte na klucz, co sprawiło, że jeszcze bardziej mnie ciekawiło, co się
tam znajduje.
Po upewnieniu się, że wszystko już ogarnęłam
spojrzałam na zegarek w moim telefonie. Jaya i Seleny nie było już godziny,
więc zaraz powinni być z powrotem. Nigdy nie zajmowało im to dłużej niż
godzinę.
Zeszłam na dół i siadłam na kanapie gdzie
znajdowały się laptopy, które używaliśmy do poszukiwań. Pomyślałam, że bez
sensu marnować czas, więc postanowiłam sama zacząć przeglądać akta.
Włączyłam laptopa i program z naszymi
"kandydatami". Wiele razy obserwowałam Jaya jak to włączał, więc
mniej więcej wiedziałam, co mam robić. Po załadowaniu programu zaczęłam
przeglądać dane.
Przejrzałam pięć akt,
kiedy spojrzałam na wyświetlacz telefonu, aby sprawdzić godzinę. Siedziałam tu
już półgodziny a ich nadal nie ma. Zaczęłam się o nich martwić, więc chwyciłam
telefon i kiedy miałam już nacisnąć zieloną słuchawkę, aby połączyć się z Jayem
mój telefon zaczął dzwonić. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę; dzwonił Nathan.
Natychmiast odebrałam.
- Nathan? Boże
nic ci nie jest. Bo nic ci nie jest, co nie? Gdzie ty jesteś? Ja tu od zmysłów
odchodzę!- Słowa same opuszczały moje usta.
- Tess, Tess,
Tess.- Przerwał mi. - Tess spokojnie nic mi nie jest. Teraz weź głęboki oddech
i uspokój się.- Zrobiłam tak jak powiedział i trochę pomogło. Cieszyłam się, że
nic mu nie jest. - Naprawdę nic mi nie jest. Musiałem załatwić parę spraw,
dlatego nie przyjechałem razem z Seleną i Jayem.-
- No dobrze, ale
dlaczego nie odbierałeś? Czy ty w ogóle wiesz, przez co my tu w ogóle
przeszliśmy. Nie było dnia abym się o ciebie nie martwiła.- Powiedziałam z
wyrzutem.
- Jestem tego świadomy,
ale zrozum, że jakbym odebrał to znając Jaya to by zlokalizował mój telefon a
musiałem coś załatwić... Sam. Teraz jestem nie daleko.-
- Przyjeżdżasz?-
Zapytałam z nadzieją.
- Nie. Jak na
razie nie. Jadę kompletnie w przeciwnym kierunku od was. Dobra, ale teraz
dzwonię z konkretnym pytaniem. Co się dzieję?- Zbił mnie totalnie z tropu.
Kiedy zadzwonił nie koniecznie tego się spodziewałam, że mi powie.
- Nie rozumiem.- Pomyślałam
na głos.
- Powiedziałaś,
że coś się szykuje. Jak to jest w ogóle możliwe skoro nikt nie wie o tym
miejscu?- Na te słowa poczułam ukłucie w sercu. Dzwoni tylko, dlatego że coś
się dzieję? A co z resztą, co mu powiedziałam. Z wiadomości wyłapał tylko to,
że możliwe, że jestem w niebezpieczeństwie?
- Dzwonisz tylko,
dlatego że ci powiedziałam, że coś może się wydarzyć? A gdyby wszystko było w
porządku to byś w ogóle oddzwonił?- Zapadła cisza. - Po tym wszystkim, co ci
powiedziałam tylko to cię ruszyło?-
- Tess nie
zmieniaj tematu. Proszę cię. Po prostu chcę abyś była bezpieczna, więc powiedz,
co się dzieje.- Wiedziałam, że mi nie odpowie, dlatego po prostu postanowiłam
mu powiedzieć o wszystkim. Wiem, że obiecałam Jayowi, że zostanie to między nami,
ale czuję, że zaczynamy tracić kontrolę w tej sprawie.
- Justin nas
znalazł.- Powiedziałam krótko.
- Jak to jest w
ogóle możliwe?- Słyszałam szok w jego głosie. Naprawdę nikt nie wie o tym
miejscu. Czy jest to w ogóle możliwe?
- Nie mam pojęcia,
ale wiem, że tu jest lub przynajmniej tu był. Pojawił się dzień po tym jak
wyjechałeś. Jay i Sel codziennie sprawdzają okolicę i nie ma po nim śladu.- Chciałam
kontynuować, ale mi przerwał.
- Jak to
sprawdzają okolicę? Gdzie są teraz?- Nie odpowiedziałam mu na jego pytanie. -
Zostawili cię samą w domu?- Ponownie się nie odezwałam. - Zabiję ich jak tylko
wrócę!- Warknął.
- Nathan daj
spokój oni tylko próbują mnie chronić.- Próbowałam go uspokoić.
- Jak mają zamiar
cię chronić skoro są zupełnie gdzie indziej.- Co za ironia.- Jeżeli Justin
gdzieś tam jest i nie ma po nim żadnego śladu od kilku dni to znaczy, że czeka
na odpowiedni moment. Czeka aż przestaniecie być czujni. Tess natychmiast...-
Nie dokończył, bo upuściłam telefon.
Natham Wkurwiający Sykes 😂 ♡ Upuściła telefon.... Coś się dzieje... No i dobrze, że Nath się w końcu odezwał 😊
OdpowiedzUsuńDo następnego Skarbie ♥
Jak mooożesz w takim momencie kończyć rozdział!
OdpowiedzUsuńKobieto!
Teraz ja tu odchodzę od zmysłów w tym momencie!
Pewnie coś zobaczyła, albo kogoś, albo ktoś jej coś przytknął do czegoś...
Dobra, masz mi tu szybko napisać rozdział i go dodać bo moja cierpliwość jest na wykończeniu!
Poza tym to rozdział rewelacja, czytać takie cudeńko przy placku truskawkowym mmmm :3
Czekam na następny, szybko pisz! :*
Nie wolno kończyć w takich momentach:( Bo się obrazę. A tak na serio to rozdział geniusz jak zwykle. Obstawiam że to że opuściła telefon jest związane z Justinem. Już nie mogę doczekać się kolejnego. Życzę weny by kolejny rozdział szybko powstał:D
OdpowiedzUsuń