sobota, 6 czerwca 2015

21. Nathan Wkurwiający Sykes

Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci, czwarty. Z każdym sygnałem moje serce przyśpieszało. Piąty sygnał, szósty, siódmy. Nadal nie wiedziałam, co mu powiem jak odbierze.
 W końcu usłyszałam jego głos.
- Tu Nathan.- Niestety odezwała się jego sekretarka. A może jednak to i lepiej? Przynajmniej serce przestało mi bić jak oszalałe i ponownie mogę trzeźwo myśleć. - Nie mogę teraz odebrać lub po prostu nie chcę z tobą rozmawiać. Jeśli naprawdę musisz to zostaw wiadomość po sygnale.- Po usłyszeniu sygnału wiedziałam, że to znak, że mam zacząć mówić, ale nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
 Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić pierwsze, co mi przyszło do głowy.
- Hej Nathan, tu Tess, ale pewnie to wiesz. Mam nadzieję, że jednak nie możesz odebrać a nie to drugie.- Prychnęłam pod nosem. - Dzwonię się tylko dowiedzieć czy wszystko z tobą w porządku. Wszyscy się o ciebie martwimy. Ja to już odchodzę od zmysłów. Jeśli nie masz ochoty rozmawiać to napisz wiadomość. Po prostu daj znać, że nic ci nie jest.- W tym momencie powinnam się rozłączyć, ale coś mi mówiło abym mówiła dalej. - Najlepiej by było gdybyś już wrócił do nas. Sama się nie wierzę, co teraz powiem, ale... Brakuję mi ciebie. Nie mam się, z kim kłócić a uwierz mi Jay nie jest godnym mnie przeciwnikiem. Na początku było fajnie wygrywać wszystkie, ale on to żadne wyzwanie i zaczyna się to robić nudne.- Zaśmiałam się cicho. - I jeszcze jedno. Nie wiem czy powinnam ci o tym mówić, ale i tak już długo z tym zwlekamy.- Na moment zapadła cisza, bo nie byłam pewna czy powinnam mu o tym mówić. - Nie wiem, dlaczego ale mam przeczucie, że coś się szykuje. Wiem, że chcesz mnie chronić, ale niestety nie możesz tego robić, kiedy cię tu nie ma.- Po raz setny głośno westchnęłam i nagle poczułam wielką złość. - Do jasnej cholerki Sykes! Nie ma cię już tydzień! Daj znać, że żyjesz! Jeśli do jutra się nie odezwiesz to osobiście wrócę do Londynu i zaczynam cię szukać, rozumiesz?- Przestałam krzyczeć i poczułam jak łzy lecą mi po policzku. Nie wiem, z jakiego powodu płaczę. Ze złości, z tęsknoty czy ze strachu? - Proszę cię daj jakiś znak, że nic ci nie jest. Jeśli potrzebujesz czasu tylko dla siebie to rozumiem, ale nie odpychaj mnie. Oddzwoń jak odsłuchasz wiadomość.- Rozłączyłam się i opadłam na łóżko. Zaczęłam jeszcze mocniej płakać w poduszkę. Dlaczego jestem taka słaba? Od kiedy taka się taka stałam? Jeszcze nigdy wcześniej tyle nie płakałam, co przez te kilka ostatnich tygodni. Kiedy byłam z Justinem to nigdy nie płakałam, bo nie chciałam pokazywać mu moich słabości. Owszem zdarzało się, że przepłakiwałam noce, ale na pewno nie w takich ilościach, co teraz.
 Otarłam łzy rękawem od bluzy i przewróciłam się na plecy. Wpatrywałam się w pusty sufit i pochłonęłam we własnych myślach.
 Minął calutki tydzień odkąd Selena i Jay przyjechali. Czyli tydzień odkąd Nathan zniknął i nikt nie ma pojęcia gdzie się podziewa.
 Jay i Sel dzwonili do Nathana kilka razy dziennie i za każdym razem włączała się sekretarka. Wiele razy mnie namawiali abym to ja do niego zadzwoniła, ale nigdy się na to nie zgadzałam. Nie wiedzieli tylko tego, że rzez cały tydzień próbowałam się do niego odezwać, ale za każdym razem, kiedy tylko przykładałam słuchawkę do ucha i słyszałam pierwszy sygnał, rozłączałam się. I było tak, co noc przez siedem dni.
 W głowie powstawały mi same czarne scenariusze. Byłam tym przerażona. Najbardziej zaczęłam tracić zmysły, kiedy Jay zaczął się o niego martwić. To on zawsze zachowywał zimną krew i powtarzał, że jest to podobne do Nathana i na pewno nic mu nie jest. Ale teraz to i nawet on zaczyna w to wątpić.
 Selena cały czas próbuje mnie uspokajać szczególnie w środku nocy, kiedy to wszystko zaczyna mnie przerastać i bez powodu zaczynam płakać. Raz nawet zdarzyło mi się mieć atak paniki. Nie wiem skąd to się wzięło, bo nigdy wcześnie jeszcze czegoś takiego nie doświadczyłam. Pamiętam tylko tyle, że śniło mi się coś związanego z Nathanem i obudziłam się zapłakana i nie mogłam złapać oddechu. Na całe szczęście, Sel była ze mną w pokoju i jakoś pomogła mi się uspokoić.
 Nasza dniowa rutyna pozostawała taka sama przez cały tydzień. Wstawaliśmy z samego rana, jedliśmy śniadanie, Jay i Sel wychodzili sprawdzać czy Justin gdzieś się nie kręci a ja w tym czasie siedziałam w domu. Jak dla mnie było to stratą czasu, bo Justin jest taki głupi, na jakiego wygląda. Nie sądzę, aby sobie odpuścił tylko czeka na odpowiedni moment. To jest jak cisza przed burzą. Teraz pozostało na tylko czekać na jego atak.
 Nie chciałam mówić Nathanowi o Justinie, chociaż powinnam. Jay się uparł, że nie powinniśmy mu o tym mówić do póki tu nie przyjedzie lub dopóki się nie upewnią, że Justin naprawdę gdzieś tu jest. Jak dla mnie to jest to idiotyczny plan. Równie dobrze możemy siedzieć na tyłkach i czekać aż zaatakuje, ale wtedy może być już za późno, aby poinformować o tym Sykesa.
 Nathanowi mówiłam tylko o moich przeczuciach, czyli tak naprawdę nie złamałam obietnicy, że nic mu nie powiem o Justinie.
 Po tym jak drużyna zwiadowcza wracała braliśmy się do przeglądania danych. Przez ten tydzień udało nam się przejrzeć ponad pięćset akt, czyli pozostało nam pięć razy tyle. Samo to, aby przejrzeć resztę akt zajmie nam z pięć tygodni a przecież po tym po raz kolejny musimy przejrzeć akta tych, których nie udało nam się wykluczyć i mogą być Mikeiem, którego szukamy. Jak na razie mamy sto takich akt.
 Tyle się dzieję na raz, że zaczyna nas już to wszystko przerastać. Jest to dla nas tak stresujące, że ja i Jay, co chwilę się kłócimy. Przez większość czasu jest to naprawdę o głupotę. Na przykład ostatnio pokłóciliśmy się o to, że poszłam do toalety a on musiał przeglądać dane. Nie było mnie dosłownie trzy minuty a kłótnia trwała, co najmniej dziesięć minut.
 Tylko Selena próbuje się nie mieszać w nasze kłótnie. Kiedy tylko widzi, że posuwamy się za daleko to wkracza do akcji i nas rozdziela. Gdyby nie ona to nie wiem jakby nasze kłótnie by się kończyły.

Spojrzałam na zegarek, który wisiał na ścianie. Wskazówki wskazywały dziewiątą rano. Normalnie o tej godzinie już jestem na dole i kończę robić a czasami nawet jeść śniadanie. Dzisiaj nie miałam ochoty nic robić. Chciałam po prostu zostać w łóżku i pusto gapić się w sufit.
 Jednak wiedziałam, że nie mogę tego zrobić, bo skończy się to kolejną kłótnią z Jayem a naprawdę tego nie che. Dziwię się jednak, że jeszcze tutaj nie przyszedł, aby wywlec mnie z łóżka.
 Pomału podniosłam się z łóżka i podeszłam do dużego okna. Pogoda była przecudowna nie to, co przez ostatnie kilka dni.
 Dzisiaj postanowiłam założyć krótkie spodenki i biały koronkowy crop top. Następnie zrobiłam lekki makijaż i rozczesałam włosy. Nie koniecznie chciało mi się wysilać z moim wyglądem skoro i tak będzie cały dzień siedziała zamknięta w czterech ścianach.
 Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół do kuchnie gdzie znalazłam resztę paczki.
- Patrzcie, kto w końcu do nas dołączył.- Zaśmiała się Selena podczas robienia śniadania. - Trochę się zdziwiliśmy, że tak długo spałaś, ale nie mieliśmy serca cię budzić.-
- Wcale nie spałam. Leżałam tylko i rozmyślałam.- Usiadłam na krześle obok Jaya, który zajadał się naleśnikiem.
 Selena podała mi moją porcję naleśników, które polałam syropem. Jay nalał mi soku pomarańczowego do szklanki i postawił ją naprzeciwko mnie. Podziękowałam mu lekkim uśmiechem.
 Podczas śniadania panowała kompletna cisza, ale wcale mi nie przeszkadzała. Miałam okazję ponownie wszystko przemyśleć. Zauważyłam, że przez ostatnie czasy często nad czymś się ciągle zastanawiam. Daje słowo, że mój mózg jeszcze nigdy tak ciężko nie pracował.
 Nagle nie wiadomo skąd wielka wściekłość oponowała moje całe ciało.
- Gdzie jest Nathan wkurwiający Sykes!- Krzyknęłam i uderzyłam dłońmi o stół. Selena i Jay spojrzeli na mnie z przerażeniem w oczach. - Wybaczcie, ale musiałam to z siebie wydusić, bo jeszcze trochę i bym kompletnie zwariowała.-
- Nie, nie przejmuj się tylko trochę nas przestraszyłaś tym wybuchem.- Odezwał się Jay.
- Dzwoniłam do niego dzisiaj.- Moi towarzysze natychmiast przestali jeść i wpatrywali się we mnie.
- I co odebrał?- Brunetka zapytała desperacko, na co pokręciłam tylko głową. - Nagrałaś mu się? Co mu powiedziałaś?-
 W wielkim skrócie powtórzyłam im to, co powiedziałam Nathanowi. Jednak nie pamiętałam każdego mojego słowa. Kiedy mu się nagrywałam słowa po prostu opuszczały moje usta zanim mój mózg mógł je przemyśleć.
- Jeśli do jutra się nie odezwie to rzucam to wszystko i wracam do Londynu go szukać. Nie spocznę dopóki go nie znajdę lub się nie upewnię, że nic mu nie jest. Mogę przeżyć bez mojego brata, ale nie bez Nathana.- Na moje słowa Jay powiedział, że jesteśmy w tym wszyscy razem i że jak Nathan się nie odezwie do całą trójką wracamy do Londynu i zaczniemy go szukać.
 Chwilę jeszcze pogadaliśmy na inne tematy do czasu, kiedy Jay i Selena zaczęli szykować się do wyjścia. Tak jak codziennie wychodzili przeszukać teren.
 Kidy wychodzili z kuchni szybko jeszcze się odezwałam.
- Czy tylko ja mam dziwne przeczucie, że coś się dzisiaj wydarzy?- Spojrzałam się na parę stojącą w progu.
 Selena pokręciła przecząco głową a Jay wzruszył ramionami.
- Może Nathan się dzisiaj odezwie.- Zażartował, po czym oboje wyszli. Usłyszałam jeszcze jak się żegnają i ponownie zostałam sama.
 Nie koniecznie chodziło mi o takie wydarzenie. Bardziej coś w stylu, że stanie się coś złego. Może Justin w końcu postanowi uderzyć. Ta myśl strasznie mnie przerażała.
 Wiem, że jak coś się zdarzy to Jay i Selena mnie obronią, ale jednak to nie to samo, co mieć Nathana obok siebie. Kiedy jest przy mnie to wiem, że na sto procent nic mi się nie stanie, ale za to czuje inny rodzaj strachu; boję się, że jemu coś się stanie.

Po półgodzinie zaczęło mi się nudzić. Zdążyłam już posprzątać po śniadaniu i z grubsza ogarnąć domek. Do tej pory myślałam, że na górze znajdują się tylko dwie sypialnie i łazienka, ale okazało się, że na końcu korytarza znajdują się jeszcze jedne drzwi. Dlatego że należę do ciekawskich osób chciałam wejść do środka i sprawdzić, co się kryję za tymi drzwiami. Nacisnęłam na klamkę, ale niestety okazało się, że są zamknięte na klucz, co sprawiło, że jeszcze bardziej mnie ciekawiło, co się tam znajduje.
 Po upewnieniu się, że wszystko już ogarnęłam spojrzałam na zegarek w moim telefonie. Jaya i Seleny nie było już godziny, więc zaraz powinni być z powrotem. Nigdy nie zajmowało im to dłużej niż godzinę.
 Zeszłam na dół i siadłam na kanapie gdzie znajdowały się laptopy, które używaliśmy do poszukiwań. Pomyślałam, że bez sensu marnować czas, więc postanowiłam sama zacząć przeglądać akta.
 Włączyłam laptopa i program z naszymi "kandydatami". Wiele razy obserwowałam Jaya jak to włączał, więc mniej więcej wiedziałam, co mam robić. Po załadowaniu programu zaczęłam przeglądać dane.

Przejrzałam pięć akt, kiedy spojrzałam na wyświetlacz telefonu, aby sprawdzić godzinę. Siedziałam tu już półgodziny a ich nadal nie ma. Zaczęłam się o nich martwić, więc chwyciłam telefon i kiedy miałam już nacisnąć zieloną słuchawkę, aby połączyć się z Jayem mój telefon zaczął dzwonić. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę; dzwonił Nathan. Natychmiast odebrałam.
- Nathan? Boże nic ci nie jest. Bo nic ci nie jest, co nie? Gdzie ty jesteś? Ja tu od zmysłów odchodzę!- Słowa same opuszczały moje usta.
- Tess, Tess, Tess.- Przerwał mi. - Tess spokojnie nic mi nie jest. Teraz weź głęboki oddech i uspokój się.- Zrobiłam tak jak powiedział i trochę pomogło. Cieszyłam się, że nic mu nie jest. - Naprawdę nic mi nie jest. Musiałem załatwić parę spraw, dlatego nie przyjechałem razem z Seleną i Jayem.-
- No dobrze, ale dlaczego nie odbierałeś? Czy ty w ogóle wiesz, przez co my tu w ogóle przeszliśmy. Nie było dnia abym się o ciebie nie martwiła.- Powiedziałam z wyrzutem.
- Jestem tego świadomy, ale zrozum, że jakbym odebrał to znając Jaya to by zlokalizował mój telefon a musiałem coś załatwić... Sam. Teraz jestem nie daleko.-
- Przyjeżdżasz?- Zapytałam z nadzieją.
- Nie. Jak na razie nie. Jadę kompletnie w przeciwnym kierunku od was. Dobra, ale teraz dzwonię z konkretnym pytaniem. Co się dzieję?- Zbił mnie totalnie z tropu. Kiedy zadzwonił nie koniecznie tego się spodziewałam, że mi powie.
- Nie rozumiem.- Pomyślałam na głos.
- Powiedziałaś, że coś się szykuje. Jak to jest w ogóle możliwe skoro nikt nie wie o tym miejscu?- Na te słowa poczułam ukłucie w sercu. Dzwoni tylko, dlatego że coś się dzieję? A co z resztą, co mu powiedziałam. Z wiadomości wyłapał tylko to, że możliwe, że jestem w niebezpieczeństwie?
- Dzwonisz tylko, dlatego że ci powiedziałam, że coś może się wydarzyć? A gdyby wszystko było w porządku to byś w ogóle oddzwonił?- Zapadła cisza. - Po tym wszystkim, co ci powiedziałam tylko to cię ruszyło?-
- Tess nie zmieniaj tematu. Proszę cię. Po prostu chcę abyś była bezpieczna, więc powiedz, co się dzieje.- Wiedziałam, że mi nie odpowie, dlatego po prostu postanowiłam mu powiedzieć o wszystkim. Wiem, że obiecałam Jayowi, że zostanie to między nami, ale czuję, że zaczynamy tracić kontrolę w tej sprawie.
- Justin nas znalazł.- Powiedziałam krótko.
- Jak to jest w ogóle możliwe?- Słyszałam szok w jego głosie. Naprawdę nikt nie wie o tym miejscu. Czy jest to w ogóle możliwe?
- Nie mam pojęcia, ale wiem, że tu jest lub przynajmniej tu był. Pojawił się dzień po tym jak wyjechałeś. Jay i Sel codziennie sprawdzają okolicę i nie ma po nim śladu.- Chciałam kontynuować, ale mi przerwał.
- Jak to sprawdzają okolicę? Gdzie są teraz?- Nie odpowiedziałam mu na jego pytanie. - Zostawili cię samą w domu?- Ponownie się nie odezwałam. - Zabiję ich jak tylko wrócę!- Warknął.
- Nathan daj spokój oni tylko próbują mnie chronić.- Próbowałam go uspokoić.
- Jak mają zamiar cię chronić skoro są zupełnie gdzie indziej.- Co za ironia.- Jeżeli Justin gdzieś tam jest i nie ma po nim żadnego śladu od kilku dni to znaczy, że czeka na odpowiedni moment. Czeka aż przestaniecie być czujni. Tess natychmiast...- Nie dokończył, bo upuściłam telefon.

3 komentarze:

  1. Natham Wkurwiający Sykes 😂 ♡ Upuściła telefon.... Coś się dzieje... No i dobrze, że Nath się w końcu odezwał 😊
    Do następnego Skarbie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mooożesz w takim momencie kończyć rozdział!
    Kobieto!
    Teraz ja tu odchodzę od zmysłów w tym momencie!
    Pewnie coś zobaczyła, albo kogoś, albo ktoś jej coś przytknął do czegoś...
    Dobra, masz mi tu szybko napisać rozdział i go dodać bo moja cierpliwość jest na wykończeniu!
    Poza tym to rozdział rewelacja, czytać takie cudeńko przy placku truskawkowym mmmm :3
    Czekam na następny, szybko pisz! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wolno kończyć w takich momentach:( Bo się obrazę. A tak na serio to rozdział geniusz jak zwykle. Obstawiam że to że opuściła telefon jest związane z Justinem. Już nie mogę doczekać się kolejnego. Życzę weny by kolejny rozdział szybko powstał:D

    OdpowiedzUsuń